Nie rozumiem polityka, który stojąc przed wielką szansą, jest tak nieporadny. To o Kaczyńskim. Styl uprawianej polityki i niemal brak zdolności koalicyjnej jest zatrważający. J.Kaczyński stanął przed jedną z niewielu szans na sukces jakie daje w prezencie politykowi życie. I jak sobie radzi?
Wieloletni rywal, czyli PO, po aferze z nagraniami jest kilka pkt. procentowych za PiS. I wygląda na to, że tak już może zostać do wyborów parlamentarnych. W takiej sytuacji albo gra się na przyspieszone wybory lub utrwala przewagę w sondażach i buduje koalicję.
Wskazanie po ostatnich wyborach jest jednoznaczne: porażka PO nie oznacza radykalnego wzrostu popularności PiS. Afera z taśmami z Wprost tylko to potwierdza. Prezes PiS zdaje się tego nie uznawać i wierzy w szczęście. Rozkład głosów w majowych wyborach oraz migracja głosów w wskazują, że wśród elektoratu wzrosło znaczenie innych ugrupowań.
Wniosek wydaje się oczywisty dla Kaczyńskiego: budowa koalicji by przejąć inicjatywę polityczną. Mimo iż pozostałe dwa małe ugrupowania prawicowe (Ziobry i Gowina) są przez polityków PiS ośmieszane i obwiniane za brak wygranej prawicy, to J.Kaczyński chyba powoli zdaje sobie sprawę, że bez zbudowania koalicji nie wygra wyborów i prawica nie przejmie władzy. Sprawiedliwa Polska i Polska Razem uzyskały w wyborach do Parlamentu Europejskiego nieco ponad 7%. Ponad połowa tego wyniku przypada na SP Ziobry, skąd wielu polityków daje znaki iż chętnie zacieśniłoby współpracę z PiS. Do tego dochodzi jeszcze PSL.
Wydawałoby się oczywistym, że w takiej sytuacji od dawna J.Kaczyński powinien wysyłać sygnały współpracy dla wspomnianych ugrupowań prawicowych i PLS. O ile ugrupowanie Gowina politycy PiS oszczędzają, to SP już nie. Bez skrupułów ośmieszali tą partię od chwili jej powstania. Błędem – z perspektywy Kaczyńskiego – był wojna z PSL i deprecjonowanie tej partii w mediach.
Mam wrażenie, że po wyborach i w obecnej (po aferze taśmowej) sytuacji, kierunki działań wydają się być oczywiste dla Wielkiego Stratega. Trudno więc zrozumieć pomysły z technicznym premierem czy udawanie budowy prawicowej koalicji.
Formalnie PiS uzyskał dobry wynik w wyborach do PE, ale to wciąż drugie miejsce, przyzwoity wynik SP i PR oraz demonstracyjne głosowanie na Nową Prawicę, chyba co nieco dały prezesowi PiS do myślenia. Ale czy dużo, to wątpię.
Prezes PiS chyba jeszcze się nie pogodził z tym że twierdzenie iż prawica to on i PiS, nie jest w pełni prawdą. Zaczął więc emitować w mediach pomysły, które potwierdzają, iż sytuacja znowu go przerasta. Pomysł na rząd techniczny z ośmieszonym prof. Glińskim (m.in. przez Kaczyńskiego) jest próbą grania na czas. Każdy rząd, nawet techniczny, musi mieć poparcie. J.Kaczyński nie potrafi na chwilę obecną zapewnić, wskutek popełnianych błędów, go zapewnić.
Pomysł na Kongres Prawicy i pośpiech z jego organizacją pozwalają przypuszczać, że J.Kaczyński nadal wierzy w swój rzekomy polityczny geniusz i chce wymanewrować swoich rywali na politycznej – prawej – scenie. Rozmowy z Ziobrą na kilka dni przed Kongresem to raczej próba szantażu i kreowanie sytuacji, że to Ziobro będzie winny braku nawiązania tejże współpracy. Po ponad dwóch latach ośmieszania SP i wzajemnych pretensji, nie da się w ciągu kilku dni wynegocjować warunków do wyborczej współpracy. Widać to po wypowiedziach polityków PiS. Nadal sporo kpin z Ziobry (chociaż już nie tak ostrych jak kiedyś) oraz akcentowanie, ze to postawa lidera SP utrudnia dojście do porozumienia.
Po co więc ten polityczny teatr, czy – jak zdaje się sądzić Kaczyński – genialny manewr? Nie wiem. To żaden manewr, tylko zabawne działania zarozumiałego polityka, który ma wyjątkowy dar nieuczenia się na błędach.