Doprawdy nie rozumiem Rosjan. Kraj, który nie dość że na własne życzenie ma fatalny PR na świecie od dziesiątków lat, to jeszcze robi jeden błąd za drugim. I imię czego? Jakiejś tęsknoty za utraconą pozycją mocarstwa którego kiedyś tam bało się może i pół świata?
Oglądałem wczoraj przekaz z posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Słuchając przedstawiciela Rosji, miałem wrażeniem jakby świat się cofnął o kilkadziesiąt lat. Nie dość, że facet mówił nie na temat i chwilami głupio, to jeszcze o konieczności interwencji w celu obrony rosyjskojęzycznej ludności na Krymie. „Głupio” odnosi się m.in. do oceny jakoby to – zdaniem przedstawiciela Rosji – umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z UE miała być fatalnym w skutkach błędem politycznym i gospodarczym tego kraju. Kompletny nonsens, czego my jesteśmy przykładem. Na szczęście żadna poważna siła polityczna w Polsce nie upierała się by nasze bezpieczeństwo polityczne i militarne opierać na Rosji. Dzięki temu jesteś niemal w innej galaktyce.
To jakaś idiotyczna polityka, by wykorzystywać każdy konflikt przy swoich granicach dla odbicia chociażby skrawka dawnego imperium. Patrzę na mapę tamtego regiony i widzę te ogromne „sukcesy” wielkiego mocarstwa. A to trochę terenów podebranych Gruzji, a to – mam nadzieję że chwilowo – sparaliżowany Krym. No i ta satysfakcja części Rosjan i polityków tego kraju, że nikt im nic nie zrobi. No bo jak słusznie poniekąd stwierdził przedstawiciel rosyjskiej Dumy Państwowej o reakcji świata „pokrzyczą, pokrzyczą i przestaną”. Mniej więcej tak brzmiała wypowiedź o reakcji świata w obronie nienaruszalności granic Ukrainy.
Może i Rosjan ich własny wizerunek nie interesuje, bo liczą się tylko terytorialne zdobycze albo upokorzenie polityczne i gospodarcze sąsiednich krajów za pomocą gazu, ropy lub argumentów militarnych. Władze tego kraju i część jego obywateli nie rozumie, że od dawna miarą sukcesu i siły na arenie międzynarodowej są na przykład: poziom rozwoju gospodarczego, osiągnięcia w sferze nauki, kultury czy sztuki oraz umiejętność kompromisu i budowania koalicji.
Czy Rosjanom doprawdy tak trudno zrozumieć, że sympatię i przychylność sąsiadów można zdobyć bez szantażu i demonstracji siły? Nawet gdyby Ukraina weszła do UE, to nie musi oznaczać braku możliwości dobrej współpracy z Rosją.
Rosja ma w świecie opinię kraju politycznego i kulturowego obciachu z ogromnym kompleksem tracącego znaczenie mocarstwa. Nie da się rosyjskim baletem czy literaturą tego obrazu zmienić. No i ten śmieszny Lenin na pomnikach. Świadectwo tragicznej historii tego kraju i zakłamania. Jest coś szokującego w tym, że Rosjanie we wschodniej Ukrainie, obronę rosyjskości rozumieli jako obronę pomników Lenina.
Chyba niezłym świadectwem tego gdzie jest Rosja, była olimpiada w Soczi. Niby postęp, bo w części artystycznej ceremonii otwarcia olimpiady skupiono się na fragmentach historii i kulturze tego kraju. Unikano przy tym odniesień do tragicznej komunistycznej historii i próby „uszczęśliwiania” socjalizmem własnych obywateli i krajów podbitych lub uzależnionych do ZSRR. Unikano prezentowania wydarzeń, które w innych krajach odbierane są jako tragiczne lub co najmniej kontrowersyjne. Z drugiej jednak strony, Soczi to jakaś idiotyczna wiara, że demonstracyjne i bezmyślne wydanie na dwutygodniową imprezę miliardów dolarów cokolwiek zmieni w wizerunku Rosjan. I to w kraju, któremu brakuje inwestycji.