Polityczna konfrontacja liderów.

przez | 16 lutego 2014

Po prezentacji programu PiS i notorycznym odnoszeniu się w nim do rządów PO  (wiadomo, negatywnym),  premier zaproponował debatę. Bardzo słuszna decyzja. Skoro PiS bawi się w tani populizm, a program tej partii robi wrażenie rozliczanie się z D.Tuskiem, to trudno się decyzji premiera dziwić. Sam program jest bardzo populistyczny, przez co łatwy do krytykowania i wskazywania niedociągnięć (najdelikatniej mówiąc).

Jak tylko premier powiedział: no to się spotkajmy, to PiS zaczął mnożyć problemy i warunki przed ewentualnym spotkaniem. Odpowiedź PiSu na propozycję premiera ma być jutro, co oznacza że przez dwa dni (bo od soboty) sztab ludzi w PiS dorabia ideologię i mnoży przeszkody, by do spotkania nie doszło. Pierwszy podany wczoraj przez PiS warunek był po prostu głupi: debata ma być merytoryczna. Jeśli już, to z merytorycznością problemy ma Jarosław Kaczyński. Wygląda na to, że PiS i jej lider znowu dał się zaskoczyć, ponieważ reakcja  premiera nie była trudna do przewidzenia. Tymczasem w szeregach PiS zapanowała panika. Pozwolę sobie dać PiS i jej liderowi kilka rad i uwag. Niestety, część z nich nie nadaje się pewnie do zastosowania, ponieważ odnosi się do kwestii historycznych i przyjętej prze PiS tzw. „linii” już wiele lat temu.

Przede wszystkim nie pisze się programu miejscami niemal personalnie odnoszącego się do lidera PO, czy generalnie do partii która jest postrzegana już nie tylko jako rywal, ale ideologiczne, gospodarcze i cywilizacyjne zagrożenie dla Polski. Partia ubiegająca się o władzę i głosy w wyborach, powinna skupić się na racjonalnej ofercie skierowanej do obywateli. Jak słucham J.Kaczyńskiego i czytam program PiS, to odnoszę wrażenie, że członkowie tej partii i jej lider nabawili się przez lata szeregu kompleksów przez PO. Ale w takim przypadku czy nie lepiej iść do lekarza, niż z tym kompleksem się obnosić, albo po prostu zmienić sposób uprawiania polityki?

Nie ma co ukrywać, że J.Kaczyński inteligencją, ciętą ripostą i refleksem w publicznej debacie jeden na jeden ustępuje D.Tuskowi. Zostało to chyba zauważone w PiS, ponieważ wszyscy politycy tej partii jak jeden mąż za każdym razem tłumaczą, dlaczego to J.Kaczyński znowu nie może się zmierzyć z liderem takiej czy innej partii przed kamerami. Jednak to nie w braku ciętej riposty i szermierce słownej tkwi problem lidera w PiS, a linii politycznej jaką zaproponował polskiej prawicy.

Ogromnym politycznym błędem J.Kaczyńskiego i krzywdą zrobioną polskiej prawicy, jest sprowadzenie polskiej prawicy na manowce populizmu politycznego, światopoglądowego i ekonomicznego. Dla zdobycia elektoratu, J.Kaczyński jest w stanie powiedzieć i zrobić największe głupstwa. Nawet tragiczną śmierć własnego brata przerobił w polityczny oręż, a jedną z największych politycznych ról w stworzonym cyrku podarował A.Macierewiczowi. Wyprowadzenie polskiej prawicy na manowce populizmu skutkuje tym, że trzeba unikać bezpośredniego starcia z liderami innym partii, bo z góry skazane są na porażkę.

Nie tyle D.Tusk jest kimś wyjątkowym, co J.Kaczyński jest nieporadny w debacie publicznej. W efekcie stosuje taktykę małego chłopca. Podbiega do płotu, naubliża drugiej stronie, naopowiada głupstw i tchórzliwie ucieka pod spódnicę mamy. Podobny skutek miałoby również spotkanie z, przykładowo, L.Millerem. Pytanie do członków PiS, czy aby nie lepiej jest zmienić lidera na lepszego, niż co jakiś czas tłumaczyć dlaczego to J.Kaczyński nie przychodzi do prezydenta lub nie chce spotkać się premierem.

Kolejnym powodem dla którego J.Kaczyński unika debat jest jego słaba wiedza merytoryczna o państwie i gospodarce, przez co jest łatwym łupem dla D.Tuska. Nie ma co ukrywać, ze J.Kaczyński woli funkcjonować w świecie politycznych sporów niż świecie realnym. J.Kaczyński zbyt długo funkcjonuje w świecie polityki by cokolwiek go usprawiedliwiało. Ponadto gdyby miął większą wiedzę (lub rozumiał co do niego mówią doradcy) w zakresie gospodarki, byłby być może mniej skłonny do populizmu ekonomicznego. Jakimś rozwiązaniem byłoby wsparcie lidera w PiS w debacie przez zespół doradców. Niestety PiS otacza się populistami potwierdzającymi linie prezesa, a poważni ekonomiści stronią od tej partii. A szkoda, bo PiS mógł przyciągnąć ekonomistów reprezentujących bardziej społeczny nurt ekonomii.

Ogromnym błędem PiS jest – jak wspomniałem – polityczny i ekonomiczny program tej partii, przez co jest łatwym łupem dla komentatorów życia społeczno-politycznego. Nie wiem dlaczego w PiS przyjmuje się, że kreowanie się na partię wrażliwą społecznie musi oznaczać populizm i obiecywanie czego się da bez względu na realia ekonomiczne. W Polsce toczy się debata m.in. na temat wrażliwości ekonomicznej państwa i podziału dochodu narodowego. Wbrew pozorom, wciąż jest miejsce na partie proponujące bardziej społecznie wrażliwą modyfikację finansowych transferów w gospodarce. Można pokazać społeczną wrażliwość, ale i pokazać ograniczenia w nakładach na środowiska potrzebujące pomocy. To wymaga politycznej klasy i wiedzy. Niestety J.Kaczyński od razu poszedł w populizm dla sięgnięcia po władzę.

Uprawiany w najnowszym programie PiS populizm powoduje, że J.Kaczyński zamiast wypunktować D.Tuska w debacie, sam może się stać łatwym łupem. Proszę sobie wyobrazić rozmowę o systemie emerytalnym. Jest za co D.Tuska pokrytykować, ale pomysły PiS odnoszące się do systemu emerytalnego mimowolnie powodują, że pierwsze pytania będą skierowane do lidera PiS. Pomysły PiS zawarte w najnowszym programie spowodują wzrost deficytu w systemie emerytalnym. Jeżeli J.Kaczyński publicznie przytoczy fragment programu jego partii o obniżeniu wieku emerytalnego i przyzna że jego partia nie chce  znieść branżowych przywilejów, to pierwsze co zrobi D.Tusk, to zapyta o bilans systemu emerytalnego i jak PiS zamierza pokryć zwiększony swoimi decyzjami deficyt. Okaże się wtedy że ani J.Kaczyński, ani jego doradcy nie chcą o tym dyskutować lub po prostu się tym nie przejmują.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.