Jak tylko przeczytałem o liście posłanki Beaty Kempy do małżonki obecnego premiera ws. gender, to jakoś tak przyszło mi na myśl porównanie z Dodą. W Dodzie zwraca uwagę kobiecy urok i … że tak powiem, intelekt + zachowanie. O urodzie kobiet nie dyskutuje, więc pozostaje drugi aspekt podobieństwa. Obydwie panie są tu do siebie podobne. Ten sam cel i metody. Chęć sławy i bycia na świeczniku, wulgarność, cynizm i brak pomysłu na pozytywny wizerunek. A może i nie brak, ale tak zwyczajnie i po prostu nie potrafią go wykreować … bo obydwie panie są jakie są. Nie ma też co ukrywać, że obydwie panie kierują swoją twórczość do niezbyt wymagającej grupy odbiorców.
Trzeba przyznać, że pomysł Beaty Kempy by wykreować się na czołową obrończynię Polski przed gender jest na swój sposób błyskotliwy. Kto wie czy to nie strzał w dziesiątkę, by utrzymać się w świecie polityki. Zastanawiam się tylko czy Beata Kempa ma jakieś granice, których nie przekroczy by w nim pozostać. Pomysł z listem do Małgorzaty Tusk jest po prostu głupi i prymitywny. To zarówno miara politycznej bezczelności i bezradności, co i lęku przed powrotem do zwykłego szarego życia gdyby partia Beaty Kempy nie przeszła w wyborach.
W liście Beata Kempa zarysowuje zagrożenia związane z gender i tłumaczy dlaczego skierowała go do Małgorzaty Tusk. Po lekturze książki autorstwa Małgorzaty Tusk, Beata Kempa odebrała ją m.in. jaką czułą i opiekuńczą matkę i babcię. Beata Kempa skierowała więc do Małgorzaty Tusk list z apelem by wsparła działania ruchu („naszej działalności”). Ostatnie zdanie brzmiało: „Mam nadzieję, że jej (tzn. pomocy/wsparcia) nam Pani nie odmówi”.
Małgorzata Tusk jest osobą prywatną i Beata Kempa powinna mieć na tyle tzw. kultury, by w polityczne wygłupy nie wciągać członów rodzin polityków. Oczywiście pojawi się pewnie tłumaczenie, że Małgorzata Tusk sama weszła w świat mediów i polityki swoją książką. Moim zdaniem nie jest to żadne tłumaczenie. Małgorzata Tusk jest pożądanym celem z dwóch powodów: jest małżonką szefa PO i premiera oraz i tak wiadomo że odmówi. Jedyną korzyścią dla Beaty Kempy z tej PR-owej inicjatywy będzie kilkudniowy rozgłos. Dzisiaj w internecie, jutro w gazetach, potem w weekendowych podsumowaniach politycznych i na zakończenie – najlepszym wypadku – w tzw. tygodnikach opinii. I tyle. Czy warto więc się tak ośmieszać i obnażać brak kultury? Moim zdaniem nie, ale Beata Kempa ocenia to inaczej.
Beata Kempa chyba nie zauważyła, że wchodzenie z butami w cudzą rodzinę, to naruszenie zasad jakimi rzekomo kieruje się sama w życiu. Ciekawy jestem czy po odmowie Małgorzaty Tusk, Beata Kempa pójdzie ze ciosem i napisze do Mateusza Tuska, który jest ojcem wnuka premiera.
Mam nadzieję, że Beata Kempa wyleci z polskiej polityki. Lokuję ją wśród tych, którzy jej (polityki) standardy obniżali. Przez całe dotychczasowe politykowanie prezentowała się jako osoba skłonna do populizmu i uczestnictwa w politycznych wygłupach. Jest w niej jakaś taka pustka.
link na list Beaty Kempy