Co jak co, ale z listu z listu biskupów do wiernych, jaki dzisiaj im odczytano, na pewno nie dowiemy się czym ten straszny gender/genderyzm jest. Pewnie nie istnieje jedna prosta definicja czym gender jest, ale sądząc z treści listu biskupów do wiernych, nie zadali sobie trudu by się czegokolwiek w tym temacie dowiedzieć.
Z listu dowiadujemy się, ze gender jest wytworem marksizmu-leninizmu. Gender zaciera rolę kobiet i mężczyzn, promuje nietypowa zachowania seksualne i homoseksuliazm, rozbija rodzinę, wskazuje iż płeć kulturową i rola społeczną można dowolnie modelować. Jak na destrukcyjną i antyspołeczną ideologię przystało, wg polskich biskupów, genderyzm wprowadzany jest potajemnie, przez środowiska nie będące reprezentatywne dla polskiej społeczności, wprowadzany jest przez instytucje państwowe i przy wsparciu wielkich (tajemniczych?) pieniędzy. To co razi i śmieszy po lekturze listu, to schematyzm z jakim wykreowano kolejną teorię spiskową i wykreowano wroga ludu. Wpływ marskizmu-leninizmu jest faktycznie aż nadto widoczny J. Przyznam że oczekiwałem większej finezji z kreowania genderyzmu na wroga. Jako żywo, konstrukcją przypomina to straszenie żydami i masonerią.
Lektura listu nie pozostawia wątpliwości, że to Kościół ma monopol na wiedzę czym jest i mam być małżeństwo, jaka jest rola mężczyzny i kobiety w związku oraz na homoseksualizm i inne „odstępstwa” że tak powiem oraz seksualność człowieka. Za Kościołem stoją dwa tysiąclecia lat doświadczeń, a inne ideologie czy ruchy, co i rusz ponosiły w końcu porażkę.
Gender, w dużym uproszczeniu, zwraca uwagę na to że bardzo często nasze role społeczne, małżeńskie, pozycja w środowisku itd. wynikają nie z płci, ale z roli jakiej się płci przypisuje w danej społeczności. Często jest to rezultatem uwarunkowań kulturowych i religijnych. Gender/genderyzm zwraca uwagę na swobodę wyboru swojej roli niezależnie od płci, równość z mężczyznami w zakresie opieki nad rodziną, spełnianiem się w życiu pozarodzinnym i swobodę wyboru. W polskim kontekście gender zwraca uwagę na gorszą pozycje kobiet w społeczeństwie i rodzinie. Wbrew temu co sugeruje list biskupów, gender nie neguje roli kobiety w życiu rodzinnym, która wynika z jej natury biologicznej. Już kompletną bzdurą jest przypisywanie gender/genderyzmowi w liście biskupów, dowolności w wyborze płci, seksualności czy, w pierwszej wersji listu, kierowanie uwagi na satysfakcję seksualną czy promowanie masturbacji. Trzeba dużo złej woli, by sugerować że wybór czy chce się być hetero czy homo, to kwestia czyjegoś widzimisię/a.
Wierni nie dowiedzą się z listu biskupów czym gender jest, co należy uznać za dużą nieuczciwość wobec wiernych. To co biskupi przypisują gender w liście, nie ma z tym co gender obejmuje, większego związku.
Wytypowanie gender na wroga ma co najmniej dwie przyczyny. Wprawdzie to co gender obejmuje, już dawno pojawiało się w polskiej dyskusji i polemice z Kościołem, ale dopiero od niedawna pojawiło się w formie nauki w Polsce, czy jak chcą złośliwi: ideologii. Kościołowi pozwala to sugerować, że mamy do czynienia nie z opiniami sprzecznymi z nauką Kościoła podawanymi opinii publicznej przez szereg osób (publicyści, przedstawiciele świata nauki itd.) reprezentujących różne i niepowiązane ze sobą środowiska, ale z jakąś tajemną i podstępną sektą o nazwie gender.
Drugim powodem jest trafienie przez gender w sedno problemu i przyłapaniu Kościoła na ewidentnym zaniedbaniu. Nie na co ukrywać, ale w Polsce miejsce i role chłopca i dziewczynki, mężczyzny i kobiety oraz męża i żony wyraźnie preferują płeć męską. Nie twierdze, że mamy w Polsce jakiś poważny problem społeczny, ale faktycznie nam facetom więcej wolno i więcej się wybacza. W Polsce akceptowana jest dominacja mężczyzny w rodzinie, co doprowadziło do społecznej akceptacji poniżania kobiety, nierównego rozłożenia obowiązków w rodzinie, a w niektórych środowiskach akceptowana jest przemoc psychiczna lub fizyczna wobec kobiety.
Nie ma co ukrywać że Kościół pod hasłami tradycji mimowolnie akceptuje po cichu nierówność przedstawioną wyżej. Kościół nigdy oczywiście takiej przemocy nie akceptował, ale i rzadko z nią walczył. Obecna pozycja kobiet i akceptowane społecznie patologie, są niestety w niemałym stopniu wynikiem przyzwolenia Kościoła. W dokumentach kościelnych i wypowiedziach duchownych, formalnie kobieta zasługuje na szacunek i jest równa mężczyźnie, ale jej rola jest jakaś inna. Nie jest to zdefiniowane, ponieważ dokumenty i wypowiedzi duchownych o kobiecie i jej roli w małżeństwie są niezwykle enigmatyczne i świadomie unika się w nich odniesienia do stawiany problemów i medialnych dyskusji. Nawet alkoholik terroryzujący rodzinę nie poczuje dyskomfortu po lekturze kościelnych teorii o kobiecie i mężczyźnie w rodzinie. Gorzej. Znajdowałem w prasie katolickiej teksty i świadectwa, z których wynikało że żona takiego łobuza ma walczyć o rodziną i o męża. Ma kochać bezwarunkowo. Nie było mowy o odejściu dla zdrowia własnego i dzieci.
Wydawałoby się jednak, że bardziej racjonalne byłoby gdyby duchowni przyjrzeli się krytyce i teoriom objętym pojęciem gender. Kościół powinien był już dawno zmodyfikować postrzeganie roli kobiety i mężczyzny, nie czekając tak długo aż zrobią to krytycy Kościoła. Wiele pozytywnych zmian już się dokonuje i niestety nie są one autorstwa duchownych. Szkoda.