Profesor Kleiber się poddał.

przez | 20 października 2013

Prof. Kleiber po kolejnej fali medialnych spięć dot. katastrofy smoleńskiej ogłosił, że rezygnuje z organizowania konferencji dot. jej przyczyn. Przypomnę, że uczestnikami konferencji mieli być przede wszystkim przedstawiciele komisji A.Macierewicza i zespołu M.Laska. Prof. Kleiber różnie definiował sposób prezentacji stanowisk obydwu stron, ale ostatnio padało określenie „referaty”. Celem konferencji miało być prezentacja różnic i wypracowywania (lub pomoc w tym) ostatecznego stanowiska. Konferencja  pod patronatem osób niezależnych i obdarzonych szacunkiem, miała dać poczucie wiarygodności procesu ustalania prawdy.

Uważam, że nie tyle prof. Kleiber ocenił, że w obecnych warunkach nie ma możliwości zorganizowania konferencji, co po prostu wycofał się z inicjatywy ponieważ w końcu sobie uświadomił że go to przerasta,  a sama inicjatywa jest naiwna i szkodliwa. Być może profesor w końcu przejrzał na oczy kiedy zobaczył do czego są zdolni członkowie komisji Macierewicza i on sam. Wobec powyższego, profesor Kleiber wykorzystał obecną sytuację, jako pretekst do wycofania się.

Profesor tłumaczy decyzję zbyt dużym poziomem napięcia politycznego. Jak rozumiem, chodzi o temperaturę sporu smoleńskiego po ujawnieniu że jeden z ekspertów Macierewicza opiera się na zmanipulowanym zdjęciu, a kolejny z dumą przyznał się do blefu. Nie bez znaczenia jest też na pewno medialna aktywność członków zespołu M.Laska. Ale to żadna nowość i prof. Kleiber musiał sobie zdawać sprawę z tego że na zorganizowanej przez niego konferencji pojawią się wszystkie znane nam już emocje i środowiskowe podziały.

Naiwność prof. Kleibera polegała na tym, że wierzył iż na konferencji dojdziemy do punktu stycznego i wyjaśnienia przyczyn wypadku lub wypracujemy metodę dochodzenia do prawdy. Wartością dodaną miało być również stworzenia atmosfery do dyskusji i merytorycznej pracy. Wg niektórych wersji konferencji (bo ulegały one zmianie), uczestnicy mieli prezentować referaty dopuszczone wcześniej przez grupę naukowych autorytetów. Macierewicz i jego eksperci od początku pokazywali, że „naukowość” mają za nic i na pewno nie ustąpią ze swoich sufitowych teorii. Gdyby do prezentacji dopuszczano raporty przynajmniej robiące wrażenie naukowych, to większość referatów komisji Macierewicza nie mogłaby zostać dopuszczona do prezentacji. Już sobie wyobrażam awanturę medialną i zarzuty w wykonaniu J.Kaczyńskiego i A.Macierewicza. Początkowo A.Macierewicz i jego eksperci akceptowali pomysł konferencji, ale tylko dlatego że mieli nadzieję iż do nie niej dojdzie lub odbędzie się ona na ich warunkach. Jeżeli prof. Kleiber myślał, że J.Kaczyński podda swoich ekspertów werdyktowi naukowców, to się grubo myli. Konferencja byłaby po prostu przedłużeniem obecnego sporu, na gruncie para-naukowym.

Prof. Kleiber pomylił rolą. Miał być nie mediatorem, a przedstawicielem świata nauki, który miał mieć odwagę powiedzieć gdzie jest prawda i które z teorii są po prostu głupie i niedorzeczne. Tej roli nie uniósł i, skoro się zadeklarował, w ostatniej chwili się wycofał wykorzystując okoliczności.

Prof. Kleiber angażując się w smoleński spór pokazał słabość publicznej debaty i naukowego środowiska. O mediach w sporze smoleńskim już się wypowiadałem, więc skupię się na środowisku naukowym. Przede wszystkim, jeżeli istnieje spór, to nie można z góry zakładać że racje każdej ze stron mają te same prawa, i że wynik komisji państwowej należy traktować jako tendencyjny. Komisja badająca wypadek lotniczy zrobiła swoje i opublikowała raport. Jest on oparty na merytorycznej wiedzy i doświadczeniu jej członków oraz znanych faktach. I nic nie przeszkadzało przedstawicielom polskiej nauki i prof. Kleiberowi  w wydaniu werdyktu.

Rolą prof. Kleibera i przedstawicieli świata nauki było odważnie zabrać w dyskusji głos w momencie kiedy A.Macierewicz zaczął sobie z nauki robić kpiny i kiedy zaczął współpracę z pseudonaukowcami pokroju Rońdy, którzy poczuli swoje pięć minut w mediach i historii. Teraz jest już trochę za późno. Autorytetem dla części Polaków jest W.Binienda i J.Rońda. Pierwszemu nie przeszkadza opieranie się na sfałszowanym zdjęciu, a drugi okazał się kłamczuchem. Obawiam się, że świat nauki nie potrafił się odnaleźć w obecnej dyskusji i po prostu wystraszył się reakcji prawicowych polityków i mediów.

Mam pretensje do prof. Kleibera, że swoją inicjatywą (konferencja) poglądom para-naukowym nadał status równorzędny z rzetelną wiedzą popartą faktami. Teraz ktoś kto twierdzi, że 2 plus 2 równa się 5 jest traktowany na równi z profesorem matematyki.

Propozycja prof. Kleibera dot. wspólnego spotkania przedstawicieli dwóch komisji, nie była żadnym aktem odwagi. Uczyniła nauce i publicznej debacie dużą krzywdę. Dobrze, że profesor w ostatniej chwili się wycofał. Przymknę oko i udam, że uwierzę w jego wytłumaczenie porzucenia inicjatywy konferencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.