Postęp mierzony psią kupą

przez | 7 lipca 2013

Wbrew pozorom, wpis będzie optymistyczny. O zmianie w społeczeństwie. Miernikiem jest stosunek do psiej kupy. Miernik jak miernik, jeżeli poprawnie wskazuję zmianę, to jest dobry.

Zmuszenie właścicieli psów do sprzątania odchodów po swoich pupilach nie jest łatwe. Przez lata uważano (a przynajmniej właściciele psów), że problemu nie ma. Każdy ma prawo mieć psa, a pies jak wiadomo kupę zrobić musi. Właściciele psów w dominującej większości uważają, że mają prawo zagarniać przestrzeń publiczną na potrzeby swoich pociech. Od kilku- kilkunastu lat coś się powoli zmienia. Zmienia się świadomość posiadaczy psów. Pewnie pod wpływem tych, którym psie odchody przeszkadzają, ale najważniejsze że się zmienia.

Co zrobić by psie odchody przestały być stałym elementem skwerów, ścieżek dla pieszych itd.? Można wymusić zmiany (nakazy, zakazy, bodźce finansowe czyli kary) lub zasugerować zmianę zachowania, że coś jest passe lub podobnie. Lub po prostu, że pozostawianie odchodów jest brakiem kultury i tyle.

Temat psich odchodów powoli przebija się w przestrzeni medialnej. Ktoś protestuje (np. słynna flaga w psiej kupie), ktoś emituje reklamę karmy dla psów, na której właściciel sprząta po psie. Coraz częściej zwracamy uwagę, że posiadacze psów muszą szanować potrzeby i prawa innych ludzi.

Te działania powoli przynoszą skutek. Po raz pierwszy kilka lat temu zauważyłem na moim osiedlu pierwszą osobę, która posprzątała po swoim psie. Z biegiem lat doszło kolejnych kilka.  Nadal jednak sądziłem, że w takim tempie na zniknięcie psich odchodów (lub radykalne ich ograniczenie) z naszych miast będziemy czekać co najmniej ze sto lat, jak nie więcej. Tymczasem ku mojemu zaskoczeniu, liczba sprzątających odchody po swoich pupilach zaczyna rosnąć szybciej niż dotąd. Oczywiście kilkunastu takich właścicieli psów, to wciąż kropla w morzu na osiedlu na którym mieszkam, ale chce wierzyć że kierunek zmian jest już nieodwracalnie wskazany.

Te kilkanaście sprzątających po swoich psach osób, to dla mnie niemal jak przełom w społecznej obyczajowości. A wiec jednak możemy się zmienić! Jeszcze kilka lat temu patrzyłem ze zdumieniem jak ktoś łapie do woreczka psie odchody i opowiadałem żonie lub znajomym, jakież to wydarzenie miało miejsce na moim osiedlu. Teraz mnie to już tak nie zaskakuje. Ci ludzie, to już nie pojedyncze przypadki, wzbudzające zainteresowanie i uśmieszki. Sądzę, że lekceważące nastawienie pozostałych właściciele psów zostało przez to zmącone. Do tej pory można było żyć w błogim stanie nie-myślenia. No bo psie odchody były w przestrzeni publicznej od zawsze i już. Teraz przynajmniej część właścicieli psów na moim osiedlu zapewne zadaje sobie pytanie, a dlaczego nie sprzątają po swoim psie i co ich przed tym powstrzymuje.

Pisze to wszystko w przekonaniu, że ludzie zaczną po swoich psach sprzątać i nie ograniczy się to do garstki osób wywołujących zdziwienia zbieraniem odchodów z ziemi.

Ciekawe w tej społecznej przemianie jest to kto sprząta. Na ogół jesteśmy bombardowani informacjami, że zmiany prowokują młodzi ludzie. Bo młodość to odwaga do zrywania ze zwyczajami i kreowania społecznych przemian czy stawiania pod debatą publiczną trudnych pytań. A tu niespodzianka.  Wśród schylających się po kupy swoich pupili nie ma młodych ludzi. To przedział wiekowy od wieku średniego wzwyż, z przewagą „wzwyż”.

Nie mam złudzeń że na samej zmianie zachowań społecznych będzie można poprzestać. Sprzątanie odchodów zawsze będzie ludzi odstręczać i długo jeszcze będzie narażało na kpiny i uśmieszki. Dlatego ja byłbym za utrzymaniem takiej czy innej formy opłaty za psa i karaniem za pozostawiania odchodów. Ja nie mam nic przeciwko psom. Nie rozumiem tylko dlaczego mam oglądać porzucone odchody na trawniku (żeby tylko trawniku) i patrzeć gdzie stawiam nogi. Po prostu starajmy się żyć tak by nie przeszkadzać innym.

A jak już zaczniemy opanowywać psie odchody, to co dalej? Proponuję temat łupin ze słonecznika. Dlaczego nasza młodzież uważa, że łupiny można zrzucać na ziemię tam gdzie się stoi? Że już tak zadam idiotyczne pytanie: „a w domu też tak robisz?”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.