Może i wyjazd przedstawicieli Sejmu do Chin akurat w dniu 4 czerwca nie jest fortunny, ale bardziej zmartwiła mnie hipokryzja mediów i części polityków. Mnie akurat wyjazd tego dnia do Chin nie przeszkadza, o czym dalej. Dla nas 4 czerwca to jedna z rocznic wstąpienia do świata demokratycznego i wolnorynkowego. Dla Chińczyków (pewnie nie wszystkich) i dla świata zaś, 4 czerwca to dzień brutalnego stłumienia protestu przez ówczesną władzę. Protest i jego stłumienie, stały się na całym świecie jednym z symboli brutalnego stłumienia pragnienia wolności. Nie tylko ze względu na skalę ofiar, ale i ogromne wtedy nadzieje, że na naszych oczach jeden z największych socjalistycznych krajów robi zwrot o 180 stopni. Dzisiaj Chiny to ekonomiczna i polityczna potęga o względy której zabiega większość krajów świata. Każdy chce z Chinami współpracować. Świat przenosi tam produkcję, chce lokować sprzedaż swoich produktów, ściągać chiński kapitał itd. Kto może, importuje z Chin co się da, bo ogromny walorem chińskich produktów jest niska cena.
Czy kontakty z państwem, które nie rozliczyło wspomnianej wyżej zbrodni, nie jest w pełni demokratyczne i nie akceptuje wszystkich standardów wolności słowa są niemoralne? Wczoraj okazało się, że tak. Ale kontakty są niemoralne tylko 4 czerwca. Dzień czy tydzień później lub wcześniej nie ma problemu. No, ewentualnie można jechać 4 czerwca, ale koniecznie trzeba wtedy pouczać władze chińskie w zakresie wolności słowa, demokracji itd. Zapewne władze chińskie się zlękną i zmienią postępowanie po wizycie Polaków. Musimy się jednak na coś zdecydować. Albo jesteśmy bezkompromisowi i nie współpracujemy z Chinami do czasu ukarania winnych za masakrę w Pekinie i pouczamy ich na całego, albo spuśćmy z tonu. Skoro jednak chcemy rozwijać kontakty społeczno-gospodarcze, to dajmy sobie spokój z hipokryzją. Nie rozumiem tego nadętego polskiego focha. Chińczycy są „be” 4 czerwca, ale 3 lub 5-tego czerwca problemu już nie ma, bo to nie rocznica. Co to to do cholery za moralność? Tylko na własne potrzeby demonstrujemy focha jednego dnia w roku (4 czerwca), a przez 364 pozostałe dni nie mamy żadnego problemu i sejmowa delegacja może jechać bez krępacji, bo nasze moralne ego wtedy nie cierpi. Przecież to śmieszne. Albo więc coś nas oburza cały czas, albo wcale.
Nie twierdzę, że na Chiny nie trzeba naciskać. Tylko że na to mogą sobie pozwolić największe kraje (np. USA) lub grupy krajów (UE). W przypadku Chin najlepszym sposobem na wymuszenie zmian jest wciąganie tego typów krajów w krąg międzynarodowej współpracy i powolne wymuszanie demokratyzowania kraju i liberalizowania gospodarki. Reszta zadzieje się sama wcześniej czy później.