Coming out mecenasa Rogalskiego

przez | 6 maja 2013

Kiedy się patrzy na styl w jakim Rafał Rogalski odsuwa się od ruchu smoleńskiego, to mimowolnie pojawia się pytanie czy można to było zrobić jakoś inaczej. To co on sam traktuje teraz jako przejaw odwagi, jest raczej miarą jego cynizmu. Sądzę, że Rafał Rogalski od dawna zadawał sobie pytanie do jakiego stadium rozwoju cyrku rozpętanego wokół katastrofy smoleńskiej, można w nim uczestniczyć i firmować swoim nazwiskiem. A w końcu wiedza, doświadczenie i nazwisko, to dla każdego prawnika największy skarb. Nie do końca wierzę w oświecenie umysłowe R.Rogalskiego na temat przyczyn wypadku smoleńskiego i mam wątpliwości co do faktu iż do decyzji odejścia od współpracy z rodzinami smoleńskimi doszedł sam powolną analizą faktów. Przypuszczam, że sama atmosfera nakręcana przez środowiska prawicowego i J.Kaczyńskiego wokół smoleńskiej katastrofy, była dla niego jeszcze długo do zniesienia. Albo doszło do sporów co do roli jaką ma grać w smoleńskim widowisku (inna od tej jaką sobie wyobrażał), albo … tempo narastania absurdu wokół katastrofy jaką nakręcały środowiska prawicowe, zaskoczyło ostatnio nawet jego. Zaskakujący coming out adwokata Rogalskiego jest na pewno zaskoczeniem. Niemniej nie nazywałbym tego odwagę, szczególnie po tym jaką role odegrał w smoleńskim cyrku.

Kiedy się czyta wywiad w Rzeczpospolitej i odsłuchuje jego najnowsze wystąpienia w mediach, pojawia się jeden wniosek: kolejny cynik z prawniczym dyplomem. Rafał Rogalski przynajmniej od kilku lat pojawia się w prawicowym światku (m.in. sprawa doktora G.). Sadzę, że reprezentację kilku rodzin smoleńskich (rodzin polityków prawicowych i osób z prawicą kojarzonych) R.Rogalski podjął m.in. motywowany ambicją i ewentualnie poglądami politycznymi. Częste powoływanie się na pomoc pokrzywdzonym, to kiepska wymówka. Tym razem podjął się pomocy ludziom, którzy wypowiedzieli wojnę państwu Donalda Tuska i zrobili sobie z tego cel życia oraz sposób na wyrażanie złości po utracie bliskich.. Rodziny, którym pomagał, nie były ani biedne ani pokrzywdzone w rozumieniu braku dostępu do pomocy prawnej z powodów finansowych lub niewiedzy. Swoją misję (współpracę)  rozpoczął tuż po wypadku w 2010 r. i ciągnął ją trzy lata. Przez ten czas przyczyniał się do propagowania kilku idiotycznych teorii (w tym o mgle, helu czy rosyjskim zamachu) i współuczestniczył w kreowaniu atmosfery absurdu (lub cyrku, jak kto woli) wokół przyczyn smoleńskiej katastrofy.

Tłumaczenia przez R.Rogalskiego, jak dokonywała się jego przemiana i dojrzewanie do coming out’u nie brzmią wiarygodnie. R.Rogalski twierdzi, że od roku coraz silniej docierało do niego, że ruch smoleński i wymyślane teorie wypadku, to  cyniczna gra Macierewicza (Kaczyńskiego wyraźnie w wywiadach oszczędza). Na pytanie dlaczego dojrzewanie trwało tak długu odpowiada, że teorie zespołu Macierewicza i autorytetów sympatyzujących z nim, brzmiały wiarygodnie. R.Rogalski jak mały chłopiec, ufał każdemu „ekspertowi” Macierewicza. Tak po prostu i zwyczajnie facet z dyplomem prawnika mimowolnie przyznaje, że jego inteligencja i logika nie działały przez długi czas. Co się stało po marcu 2012 r., którą to datę podaje jako okres moralnego przełomu i zrozumienia tego się wokół niego dzieje. Nic. Wiedzy z fizyki i innej niezbędnej do analizy katastrofy lotniczej, nadal nie miał i nie ma. Inteligencja i logika po prostu zaczęły działać.

W przemianę i powiew logiki u R.Rogalskiego nie wierzę. Od początku wiedział w czym uczestniczy, ale jego poglądy oraz ambicja zawodowa i osobista, podpowiadały mu że staje przed życiową szansą. Jedną z tych, co to mogą się już nie powtórzyć. Przyjęcie roli prawnika w politycznym spektaklu nakręcanym przez J.Kaczyńskiego i A.Macierewicza, było tylko kosztem w osiągnięciu celu. Niemniej łatwość z jaką ta rolę przyjął, czas jej odgrywania oraz moralne kompromisy jakie akceptował sugerują, że w dla niego koszt wcale nie był taki duży jakby się wydawało.

R.Rogalski po trzech latach nie wytrzymał i odszedł, albo został z teatru absurdu wyrzucony. Czy jest bohaterem? Nie, nie jest. No chyba, że moralną ocenę ograniczy się do porównania do h  polityków z PiS czy prawicowych publicystów, którzy z uporem cynicznie kreują tzw. smoleńskie kłamstwo. Tylko, co to za porównanie. R.Rogalski uciekł z łajby, która się niebezpiecznie kołysze i przestała gwarantować zaspokojenie ambicji. Zauważalna kontrkampania w mediach na rzecz walki ze smoleńskim kłamstwem oraz przeszarżowanie Macierewicza w sprawie trzech osób, które rzekomo przeżyły katastrofę, poważnie zachwiały szeregami wyznawców smoleńskiej religii.

Co dalej będzie  z Rafałem Rogalskim? Media prawicowe nie zostawią na nim suchej nitki, co zresztą już się dzieje. Karierę jako prawnik pewnie zrobi. W końcu prawnik bez zahamowań moralnych, to prawnik skuteczny. Z biegiem czasu może upomni się o niego stacja TVN24, podobnie jak o Romana Giertycha, który teraz pełni rolę komentatora.

I już na zakończenie …. W dzisiejszej  audycji „Kropka nad i” w TVN24  R.Rogalski mówił  o odwadze wyjścia ze schizofrenii w jakiej tkwił. Otóż chciałbym powiedzieć, że to żadna odwaga. Odwagą było i jest do ruchu smoleńskiego nie wchodzić lub zrezygnować z roli pełnomocnika już w pierwszych tygodniach po wypadku.

Wywiad z R.Rogalskim w Rzepoczpolitej z dnia 06.05.2013 r.

link: http://www.rp.pl/artykul/10,1006070-W-Smolensku-nie-bylo-zamachu.html

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.