Jarosław Niezłomny Gowin.

przez | 25 kwietnia 2013

Słynne już wypowiedzi ministra Gowina o wywożonych z Polski do Niemiec zarodkach mogłyby być potraktowane na dwa sposoby. Mogły być zauważone i wpisane w kontekst  bieżących sporów polityczno-światopoglądowych lub kompletnie pominięte w masie wielu innych tego typu wypowiedzi. Pech Jarosława Gowina polega na tym, że media uznały taką opinię za ciekawą, szczególnie że wypowiedział to minister sprawiedliwości z rządu PO. Moim zdaniem J.Gowin wcale nie miał na celu wywołać medialnej i politycznej burzy tą wypowiedzią. Nie była to też świadoma forma demonstracji siły konserwatystów z PO, czy sprawdzenia cierpliwości premiera. Dowodem na powyższe jest forma obrony jaką przyjął J.Gowin po rozpętaniu medialnego show. Wypowiedzi dla TVN24 i Gazety Wyborczej były po prostu wysoce niefortunne, co do których skutków minister szybko się przekonał. Mam nadzieję, że tą lekcję odpowiedzialności za słowo zapamięta na długo.

Nie ma co ukrywać, że podejrzenia o wykorzystywanie zarodków do badań  przez Niemców i szarej strefie dotyczącej dysponowani nimi padły i już. J.Gowin chyba chwilami zapomina, że za słowa się odpowiada, przynajmniej w wymiarze moralnym. Próby odbijania piłeczki i twierdzenia, że zarówno TVN24 jak i Gazeta  Wyborcza wypaczyły jego wypowiedź, wskazują na zaskoczenie tym co się stało i brakiem umiejętności przewidywania skutków własnych poczynań w mediach. Dalsze tłumaczenia szły w stronę świadomego przerysowania sytuacji dla zwrócenia uwagi na problem braku regulacji problemów związanych z in vitro, wyjęcia jego wypowiedzi z kontekstu czy ze miał prawo tak mówić co  ma niby mieć uzasadnienie w informacjach jakie do  niego napływały. Sądzę, że minister Gowin musi pamiętać, że kiedy się jest członkiem rządu w niełatwej koalicji i sytuacji gospodarczo-politycznej oraz ministrem sprawiedliwości, to nie wypada wypowiadać zarzutów i insynuacji, których nie potrafi się potwierdzić.

Być może J.Gowin uważał, że ma prawo do pewnych przerysowań, by podkreślić swoją moralną postawę. Tylko, że wtedy nie wchodzi się do PO, ani do utworzonego przez tą partię rządu. PO nigdy  z konserwatyzmu nie czyniła argumentu flagowego. Można więc pytać co teraz zrobi premier, ale i można zapytać czego J.Gowin oczekiwał po wstąpieniu do PO. Bo chyba nie tego, że zrobi z tej partii ugrupowanie konserwatywne światopoglądowo. To J.Gowin sam siebie stawia w coraz bardziej niezręcznym moralnym dylemacie. Być może minister sprawiedliwości czeka na demonstracyjne pozbawienie go funkcji przez premiera, co dałoby mu – w jego przekonaniu – możliwość odejścia jako niezłomnego moralnie. Tylko, ze z punktu widzenia J.Gowina niewiele to zmienia. Pozostanie mu szukanie odpowiedzi na pytanie: co ja robię w PO? Ponadto J.Gowin chyba zapomina, że do braku regulacji m.in. dotyczących dysponowaniem zarodkami, on sam się też w pewnym stopniu przyczynia. Postawa w stylu, albo będzie ustawa zgodna z moim światopoglądem ustawa albo żadna, powoduje ze nie ma żadnej. A więc nie ma i regulacji dot. kontroli nad zarodkami.

Na obronę ministra przed politycznym zarzutem o próbę sił w PO jest to, że minister chyba nie zauważył jak bardzo ośmieszył swoje ugrupowanie w oczach mediów i że dał argument w ręce opozycyjnych  polityków. Nie wierzę by w ten sposób świadomie chciał walczyć o swoją pozycję i demonstrację niezłomności. Swoi go krytykowali razem z opozycją liberalną i lewicową, a prawica brała w obronę jego i jego przekonania, bijąc jednocześnie w rząd. Na dodatek okazało się, że minister sprawiedliwości zarzuca obywatelom innego państwa udział w przestępstwie nie mając dowodów w rękach.

Trzeba przyznać, że premier ma problem z wizerunkiem światopoglądowym swojego ugrupowania. Być może żałuje eksperymentu z J.Gowinem. Na usprawiedliwienie J.Gowina jest to iż – jak wspomniałem – nie chciał on świadomie ośmieszać swojego ugrupowania i stawiać w niezręcznej sytuacji premiera. Świadomie, i dość perwersyjnie, zrobił to natomiast w trakcie sejmowej debaty o związkach partnerskich. Posunął się wtedy do manipulacji aż dwa razy. Twierdził że podaje opinię w imieniu rządu i że ocena prawna zapisów konstytucji nie pozwala na akceptację związków partnerskich.

Premier musi mieć sporą cierpliwość i szacunek do J.Gowina, bo jest wobec niego niezwykle wyrozumiały. Premier wybaczył mu więc manipulację podczas debaty o związkach partnerskich i bardzo chciał wybaczyć obecnie. Początkowo po rozpętaniu burzy dot. handlu zarodkami, premier przyjął tłumaczenie J.Gowina. O sile wybaczania premiera świadczy to, jak bardzo unikał zapoznania się z wypowiedzią J.Gowina u źródeł. W końcu premier się przełamał i przyznał że wypowiedziom nie sposób zaprzeczyć, i że muszą jeszcze raz ze sobą porozmawiać.

Wydaje się jednak, że i sam J.Gowin musi się zastanowić o co mu chodzi z jego demonstracjami światopoglądowymi. Pojawianie się z deklaracjami moralnej niezłomności i a potem udawanie że nie wie o co chodzi i przyjmowanie pokornej postawy po spotkaniu z premierem, wymusza pytanie o moralną i polityczną postawę J.Gowina.

Wypowiedź o zarodkach i upór przy niej można uznać za wpadkę ministra sprawiedliwości. Bo tak naprawdę on sam ośmieszył się najbardziej. Na miejscu premiera, postawiłbym jednak w poniedziałek warunek ministrowi. Jeżeli nadal zamierza w dość kontrowersyjny sposób podkreślać swój światopogląd, to kolejny raz będzie ostatnim w roli ministra.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.