A ja bym tam na Annę Grodzką zagłosował.

przez | 1 lutego 2013

Kto wie, może o Annie Grodzkiej i Robercie Biedroniu, będziemy czytać kiedyś w książkach, jako o tych którzy dokonali w Polsce przełomu w tolerancji i akceptacji odmienności i mniejszości. Tym razem swoje pięć w minut w historii polskiego parlamentaryzmu i rzekomej tolerancji ma Anna Grodzka. Czy zajdzie okazja do odegrania ważnej roli, to się jeszcze okaże. Gdybym był posłem byłbym „za” Anną Grodzką, co najmniej w celach terapeutycznych. Bo część narodu i część jego wybrańców (politycy) ewidentnie wymaga przyspieszonego leczenia, nauki kultury i edukacji.

Czy Anna Grodzka będzie marszałkiem to, jak wspomniałem, się okaże. Pewnym błędem J.Palikota była pochopna decyzja o pozbawieniu wicemarszałkostwa Wandy Nowickiej. Poglądy W.Nowickiej nie każdy akceptuje, ale Ruch Palikota nie ma wielu znanych twarzy w swoich szeregach, a tym bardziej w ławach sejmowych. Mam mieszane uczucia co do brania premii przez marszałków, ale decyzja o zdjęciu W.Nowickiej z tej funkcji i propozycja reprezentowania narodu w Brukseli, jest nieco upokarzająca. ..No, chyba że sama W.Nowicka to akceptuje.

Gdy tylko w mediach rozeszła się informacja o ewentualnej kandydaturze A.Grodzkiej, wydarzyło się coś ciekawego, ale i bardzo przykrego. Naruszona została granica akceptacji. Do tej pory zaakceptowano, że w ławach sejmowych siedzi gej i transseksualista (przepraszam, jeśli używam niepoprawnych określeń). Ale posada wicemarszałka dla transseksualisty?! Tu już zadrżały nie tylko osoby o poglądach konserwatywnych. Szybko się okazało, że akceptacja odmienności wcale taka bezgraniczna w Polsce nie jest. Zaczęto wymieniać różne powody, które rzekomo poważnie utrudniają zajęcie tej funkcji przez A.Grodzką. Jedni szli opłotkami, a inni walili prosto z mostu.

Najbardziej szokująca była szczerość w stylu: nie wyobrażam sobie transseksualisty jako wicemarszałka. To nie żart, ale słowa (na szczęście incydentalne) posłów konserwatywnych. Widać więc, że wg nich niby jesteśmy równi, ale jakby nie do końca. Inni jedynie starali się swój sprzeciw i szok ubrać w rzekomo bardziej racjonalne czy niby merytoryczne powody. Partie prawicowe wymyśliły, że w ogóle nie zaakceptują osoby z Ruchu Palikota bo tej partii nie akceptują. Podawany jest też pomysł redukcji liczny wicemarszałków w ramach oszczędności. Co ciekawe, pomysł z oszczędnościami chce się wprowadzać dopiero teraz, jak na horyzoncie pokazała się A.Grodzka. Oczywiście dyskusja o akceptacji lub nie Ruchu Palikota i jego kandydatów na wicemarszałka nie ma sensu, bo to oznacza złamanie dobrej tradycji akceptowania propozycji klubów. Ponadto Ruch Palikota jest trzecim co do liczebności, więc o czym my dyskutujemy?

Podawany jest też argument braku wieloletniego doświadczenia parlamentarnego. Ok., zgoda. Ale nie jest ono niezbędne do piastowania funkcji marszałka. Praktycznie wszyscy posłowie Ruchu Palikota mają tylko ponadroczne doświadczenie, więc argument też traci sens. Doświadczenia zdobyte na drodze prywatnej, zawodowej, społecznej i sejmowej, czynią z Grodzkiej osobę wyróżniającą się w Ruchu Palikota. Dlatego też, nie widzę powodu dla którego A.Grodzka nie miałaby być wicemarszałkiem. Dyskusje o tym czy  należy zaakceptować kandydaturę Grodzkiej, po doświadczeniach z Lepperem, wydają mi się wręcz cyniczne w ustach prawicowych posłów. No tak, tak …. Lepper był 100% reprezentantem swojej płci. Resztę można było mu wybaczyć, tak? I to kto wybaczał ? Posłowie prawicowi !

Nie przeszkadza mi również to, że być może pomył z kandydaturą Grodzkiej, to kolejna prowokacja światopoglądowa czy akcja PR-owa Palikota. Tylko, że akcja jest prowokacją tylko dla tych, którzy mają problem z akceptacją odmienności i mniejszości. Głupio wyszło, ale to J.Palikot uczy nas szacunku dla „innych”. .. że robi to brutalnie, to inna rzecz J.  Ale z perspektywy konserwatystów, to już wina Kościoła, że tego nie zrobił. Kościół katolicki, praktycznie jedyne co ma do zaproponowania „innym”, to łaskawa akceptacja i propozycje szacunku, ale w zamian za poczucie wstydu za swoją odmienność i ciche siedzenie w koncie. Nie ma co czekać dziesiątków lat, aż konserwatywna część narodu się oswoi. Nie ważne w jakim środowisku się człowiek wychował. Zawsze w zetknięciu z odmiennością i przed jej automatycznym odrzuceniem trzeba sobie zadać pytania: czy on/ona (gej, transseksualista, żyd, czarnoskóry itd.) mi coś złego zrobią, zagrażają mnie bądź mojemu otoczeniu? Jakie mam prawo odrzucać tych ludzi lub nie przyznawać im praw jakie sam mam? To wcale nie takie proste uczciwie na te pytania sobie odpowiedzieć. Do tego dochodzi kwestia braku czasami elementarnej wiedzy o odmiennościach.

I na koniec zarzut o wymuszaniu akceptacji i poprawności przez epatowanie społeczeństwa Biedroniem i Grodzką. Cóż, u nas widocznie się nie da inaczej. Gdyby czekać aż to zrobi główna siła moralna, czyli Kościół, to zeszłoby pewnie kilkadziesiąt lat. Tak naprawdę, to dzięki takim ludziom jak R,Biedroń i A.Grodzka błyskawicznie pozbywamy się stereotypów. Nagle się dowiedzieliśmy, że „odmieńcy”, też potrafią jeść nożem i widelcem, myją się , a pod względem kultury i wykształcenia nie ustępują „zdrowszej” części społeczeństwa. Podobnie było z zapoczątkowaniem rozliczenia się z antysemityzmu, wymuszonym w końcu przez J.T.Grossa czy pokazywaniem przez media osób niepełnosprawnych i wciskaniem ich gdzie się da, by w końcu społeczeństwo zaczęło te osoby dostrzegać i wyciągać do nich rękę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.