Już nie jestem zwolennikiem telewizji publicznej i abonamentu.

przez | 12 czerwca 2017

Wstyd przyznać, ale przez lata byłem wielkim zwolennikiem przymusowego abonamentu RTV. Wierzyłem w coś takiego jak telewizja publiczna, wartości, dostęp dla każdego do pełnego spektrum myśli, dóbr kultury itd. Wierzyłem w alternatywę dla telewizji prywatnych, komercyjnych.

 

Przeszło mi z chwilą gdy media publiczne zostały przejęte przez PiS i ‘dobrą zmianę’. Szefem TV jest jeden z najbardziej cynicznych polityków III RP. Z publicznego radia i TVP zrobiła się tuba propagandowa dla nowej władzy i maszynka do manipulacji, kłamstw i oszczerstw. Tego się nie da ani oglądać, ani słuchać. Najgorsze jest to, że ta tuba działa m.in. za moje pieniądze, bo pieczołowicie opłacam abonament. Najbardziej obrzydliwe jest to, że tubie popsuły się finanse, więc trzeba było przyspieszyć zmianę zasad poboru abonamentu i – przede wszystkim – jego skuteczność. Polska prawica zawsze miała problem z mediami. Ponad półtorej roku temu dorwała się do mediów publicznych i bawi się za pieniądze wszystkich.

W takim razie może warto zadać sobie pytanie czy media publiczne, w takiej postaci jak rozumiemy je teraz, są niezbędne? Może dajmy ludziom prawo wyboru? Ja nie chcę opłacać takiej telewizji. Obawiam się, że wyczyny środowiska prawicowego w publicznym radiu i telewizji stawiają przed nami wyzwanie w postaci redefinicji czegoś takiego jak publiczne media. Zresztą konieczności redefinicji i tak nie unikniemy, bo rozwój techniki, telekomunikacji i mediów, powodują że wielu z nas uniezależnia się coraz bardziej od standardowych i tradycyjnych kanałów informacji oraz innych poszukiwanych treści. Wielu obywateli staje więc przed pytaniem, po co opłacać coś z czego nie korzystam lub z czym się nie utożsamiam.

Jeżeli coś mogę opłacać, to infrastrukturę techniczną, dzięki której radio, telewizja i internet będą dostępne dla obywateli w całym kraju. Chodzi mi przede wszystkim o pokrycie sygnałem tych obszarów, które dla nadawców komercyjnych nie są przedmiotem zainteresowania. Jeżeli abonament, prócz infrastruktury miałby obejmować grupę kanałów (obecne multiplexy), to proponuję by dekodery stały się obowiązkowe i każdy wtedy decydowałby co chce, a czego nie, oglądać i za to płacić. Przy takim rozwiązaniu, tv publiczna nie byłaby obowiązkowa do opłacenia.

Możemy też pójść w rozwiązanie pośrednie. Pod obligatoryjnym abonamentem pozostawiamy kanały publiczne z obszaru kultury i nauki. Informacje i politykę wyodrębniamy i poddajemy wolnorynkowym zasadom finansowania. Wtedy Wiadomości byłyby opłacane tylko przez sympatyków PiS.

Kwestię mediów publicznych ich misji i zasad opłacania można pewnie rozwiązać na wiele sposobów. Najważniejsze, to po prostu zacząć rozmawiać. Ciekawym pomysłem jest też zaprzestanie opłacania abonamentu pod pretekstem niewypełniania misji przez media publiczne. To jednak ścieżka ryzykowna, m.in. pod względem prawnym.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.