Polityczne podpalenie. Samobójstwo Piotra S.

przez | 2 listopada 2017

 

Sam fakt samobójczej śmierci, nie powinien nam odbierać możliwości chłodnego osądu. Odnoszę wrażenie, że wielu komentatorów nazbyt emocjonalnie podeszło do samobójstwa przez samospalenie Piotra S. Najwyraźniej zabrakło dystansu. O ile prawica stara się, co zrozumiałe, nie idealizować śmierci Piotra S., to już po przeciwnej stronie zbyt dużo jest emocjonalnych uniesień, ale i sporów jak na tą śmierć i poświęcenie człowieka zareagować. Zupełnie nieznośna jest rywalizacja na to kto z większym szacunkiem potraktuje Piotra S. i znak jaki chciał nam przekazać.

 

Nie odbieram ludziom moralnego prawa do popełnienia samobójstwa. Trudno mi jednak decyzje Piotra S. zaakceptować pod względem moralnym. Owszem, decyzja o podpaleniu się i pozostawiony list, wskazują iż mieliśmy do czynienia z człowiekiem być może wyjątkowym. Nietuzinkowym. Nawet jeśli jego diagnoza sytuacji jest trafna, to nadal pozostaje najważniejsze trudne pytanie: mieliśmy do czynienia z wyjątkowym poświęceniem  w chwilach zagrożenia demokracji, wolności itd., czy może z działaniem człowieka o bardzo kruchej konstrukcji psychicznej.

Popełnianie samobójstwa pod wpływem napięć społeczno-politycznych  jakie zafundował nam PiS, to moim zdaniem reakcje nazbyt emocjonalna. Sądzę, że Piotr S. utracił możliwość zdroworozsądkowego osądu sytuacji i proporcje jakie powinien był nadać zwykłemu codziennemu życiu i polityce. To drugie uległo najwyraźniej zachwianiu na rzecz polityki, która, co by nie mówić, ma trochę cechy wirtualnego świata. Jak na razie mamy demokrację i wolność wypowiedzi. Żaden wróg nie zagraża krajowi. Nie ma więc powodu do tak symbolicznego aktu jakiego dokonał Piotr S.

Czy w sytuacji takiej jak obecna należy popełniać samobójstwo, czy może działać? Możliwości działania są przeróżne. Od prowadzenia strony internetowej czy agitacji na facebooku,   po działanie w przeróżnych organizacjach. Samobójstwo w tej sytuacji jest formą ucieczki od problemów. Może nawet poddania się. Wydaje mi się, że organizatorzy protestów skierowanych przeciwko polityce PiS, osiągnęli znacznie więcej.

Zwolennicy kreowania Piotra S. na bohatera powinni wykazać grubą ostrożność. Nie znamy przełożenia między chorobą (depresja) na jaką cierpiał Piotr S. a podjętą decyzją. O ile Piotr S. w swoim liście zapewniał, że choroba nie miała wpływu na jego decyzje, to jednak trudno powstrzymać się od pytania czy obecna sytuacja polityczna jest wystarczającym powodem do popełnienia samobójstwa. Sądzę, że nie jest.

Komentatorzy i politycy kreujący Piotra S. na bohatera stawiają się w niezręcznej sytuacji. Czy będą gotowi do obdarzania takim samym szacunkiem każdego człowieka, który odbierze sobie życie z powodu działań partii obecnie opozycyjnych? Za czasów poprzedniej koalicji przez kancelarią premiera również doszło do podpalenia się osoby protestującej. Nie przypominam sobie, by z takim samym szacunkiem komentowano tamte wydarzenie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.