Przedwyborcze przegrupowanie opozycji wcale nie jest złe.

przez | 21 lipca 2019

Rozpad koalicji przedwyborczej bazującej  w dużym stopniu na niedawnej Koalicji Europejskiej (KE), był dla wielu komentatorów pewnym zaskoczeniem. Niektórzy zareagowali niezwykle emocjonalnie, niemal drąc szaty i wieszcząc jesienną klęskę. Proponuje wziąć zimny prysznic, założyć szlafrok i ciepłe kapcie. I dopiero po tym zabiegu, spojrzeć na rozłam raz jeszcze.

Mniejsza o to kto jest winny rozłamowi i w jakim stopniu. Zresztą, analizując wypowiedzi partyjnych liderów opozycji, nie sposób tego dociec. Rytualne zrzucanie wszystkiego na Grzegorza Schetynę jest zbyt proste i trochę już nudne.

KE w wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE) uzyskała moim zdaniem naprawdę ładny wynik. Jednak koalicja obejmująca przeważającą część opozycji, być może odstręczała tych, którzy nie akceptują takich konglomeratów i nie akceptują również zbyt daleko posuniętych politycznych kompromisów. Zdawałby się to potwierdzać wynik Wiosny. Jakby Wiosny i jej lidera nie oceniać, ugrupowanie to dodało nieco chwilowej świeżości polskiej scenie politycznej.

Wydaje mi się, że podział opozycji na dwa lub trzy mocne bloki wyborcze ma nieco więcej zalet niż jedna silna koalicja. Przyjmijmy więc, że podział na trzy bloki się utrzyma. Jakie są zalety i wady?

Przede wszystkim wyborca nie czuje się zmuszony do głosowania na koalicję, którą spaja głównie walka z PiS. W radykalnie mniejszym stopniu staje przed koniecznością akceptowania w koalicji polityków, których nie potrafi zaakceptować. Jedni nie akceptują G.Schetyny, inni – W.Czarzastego. Podobnie z programami politycznymi. Dla części wyborców PSL nie do przyjęcia była B.Nowacka czy liberalna światopoglądowo część PO. Dla lewicy nie do zaakceptowania byli liberałowie. Itd. Teraz sprawa jest prostsza.

Blok Koalicji Obywatelskiej (KO). PO prawdopodobnie utrzyma swój elektorat (jak twierdzą złośliwi: żelazny). Do tego dojdą głosy oddane na niektórych polityków dawnej Nowoczesnej. Nieco traci na nowym podziale Barbara Nowacka, ale należy jej się szacunek za odwagę i trwanie w przyjętej strategii. Mam nadzieję, że G.Schetyna to doceni. Raczej sceptycznie patrzę na pomysł udostępnienia miejsc przedstawicielom samorządu i działaczom niezależnym.

Wydaje się, że potencjał wyborczy KO (PO i pozostałe ugrupowania) jest duży (ok. 30%), ale mało perspektywiczny w rozumieniu pozyskania dodatkowych wyborców. Już samo uzyskanie lub zbliżenie się do wskazanego wyniku uważać będę za sukces.

Spore nadzieje wiążę z mocnym blokiem lewicowym. To jeden z najbardziej brakujących elementów na polskiej scenie politycznej. Lewica ma niepowtarzalną szansę naprawy błędów z 2015 r i powrotu do parlamentu. Mam nadzieję, że liderzy partii kojarzonych z lewicą dojrzeli do stojącego przed nimi wyzwania. Koalicja lewicowa, jeżeli nie popełni błędów, nie powinna mieć większego problemu z uzyskaniem 10% głosów.

Najbardziej niepewnym elementem w układance partii opozycyjnych jest PSL. Formalnie propozycja opozycyjnej partii umiarkowanie konserwatywnej, rywalizującej m.in. o elektorach przejęty przez PiS, wcale nie jest złym pomysłem. PSL jest jednak mocno niewyrazisty i doprawdy trudno uwierzyć w zdolność PSL-u do utworzenia liczącej się koalicji przedwyborczej. Jest więc poważne ryzyko nieprzekroczenia progów i ….pożegnanie się z reprezentacją PSL w parlamencie. Rozsądniejszym wyborem było pozostanie w KO i umiejętne podkreślanie swojej odrębności, no ale liderzy PSL dokonali innego wyboru.

Wynik PiS w wyborach do PE pokazał, że ugrupowanie to ma umiejętność (niezależnie od oceny stylu i metod) mobilizacji sympatyków w stopniu nieznanym przed laty. Niemniej nie oznacza to pewnej wygranej PiS-u. Absolutnie. Zsumowanie głosów partii i koalicji z majowych wyborów, które obecnie tworzyć będą trzy nowe koalicje opozycyjne, daje zbliżony wynik do uzyskanego przez PiS.

Z prawdopodobieństwem niewiele przekraczającym 50% tzw. ster rządów po wyborach utrzyma PiS. Wynik PSL-u zadecyduje czy PiS (przekroczenie progów wyborczych) będzie rządził w sytuacji tak komfortowej jak obecnie lub z marginalną większością i koniecznością liczenia się z opozycją parlamentarną.

Dla PiS powstanie kilku rywalizujących z nią koalicji, oznacza zniknięcie jednego przeciwnika. Teraz będzie ich trzech i każdy będzie wymagał innej strategii rywalizacji. To powinno osłabić jej skuteczność.

Pomijając te wszystkie akademickie rozważania, za nową jakość i jedno z ciekawszych wydarzeń uważam utworzenie bloku lewicowego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.