To jakieś szaleństwo, pomyślałem sobie, kiedy się dowiedziałem, że znane postacie życia publicznego sygnowały listy poparcia związane z warszawskim referendum o odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Listy są dwie: tych co są za referendum i tych co są przeciw. Włączam telewizor, a tu u Moniki Olejnik Daniel Olbrychski, przeciwnik referendum, chce odczytać 21 inwestycji w Warszawie jakie zostały przeprowadzone lub są trakcie budowy za prezydentury H.Gronkiewicz-Waltz. Jego interlokutorem był… nie kto inny jak Piotr Guział, inicjator całego zamieszania z odwołaniem H.Gronkiewicz-Waltz (dalej HGW).
Pewnie u początku całej tej hecy, politycznego happeningu, autorstwa Piotra Guziała, nawet bym nie przypuszczał jak daleko to zajdzie i jaki cyrk przy tym będzie. Ileż emocji i sporów z tego się narodziło. Ileż dyskusji o rzeczy poważne i całkiem niepoważne. No, ale skoro zaangażowały się autorytety…
O ile pamiętam, to pretekstem do odwołania HGW było kilka wpadek przy paru warszawskich inwestycjach i kilka wypowiedzi, które uznano za niegodnie prezydenta Warszawa. W przypadku tych ostatnich, to raczej chodziło o to, że nie dość mocno się ukorzyła i naprzepraszała warszawiaków.
Cała medialna i warszawska heca nakręcana przez Piotra Guziała, nie powinna była wyjść poza medialne doniesienie i kilka z nim wywiadów. Bo facet nie ma po prostu nic do powiedzenia, poza tym że ma poważne uprzedzenie do HGW i chce ją odwołać ( a siebie przy tej okazji wypromować). Ale z takim schorzeniem idzie się do lekarza, a nie do mediów. Ale da mediów gość z publicznym ADHD jest nie lada gratką. … i tak się to wszystko zaczęło.
Zapoznałem się z mnóstwem wywiadów w tv i gazetach z P.Guziałem. Nie ma w nich nic merytorycznego. Antypatia do HGW jest raczej formą na medialne i polityczne zaistnienie. O tym co on ma Warszawie do zaoferowanie, też się nie dowiedziałem. Same ogólniki. Najlepsza (i wyjątkowo cyniczna) była odpowiedź na pytanie w jednym z wywiadów, brzmiące mniej więcej tak: skoro chce pan odwołać HGW, to co pan miałby miastu i jego mieszkańcom do zaproponowania? P.Guział stwierdził, że nic nie musi proponować, bo ustawa o referendum do go do tego nie zmusza, więc pretensje do twórców ustawy. Cóż …. Nic dodać, nic ująć. Cóż facet ma do stracenia? Nic. Zyskuje medialną popularność i rozpoznawalność. Organizuje akcje (referendum) za którą nie płaci i za skutki której nie ponosi konsekwencji.
Referendum nie ma żadnego sensu i jest tylko emocjonalnym odruchem ludzi którzy dali się uwieść Piotrowi Guziałowi. Do wyborów tylko ok. rok i, biorąc pod uwagę że HGW nie ma na karku kryminalnych zarzutów, referendum nie ma sensu. Oczywiście jak ktoś chce, to proszę bardzo. Po ewentualnym odwołaniu HGW, nowy zarządzający przez rok będzie improwizował. Będzie lepiej ? Nie, ale akurat P.Guziałowi nie o to chodzi. P.Guział nadszarpnie (w przypadku porażki) wizerunkiem HGW i częściowo PO, co poważnie ograniczy konkurencję. Do tego manewr jest sprytny, bo to HGW musi się teraz tłumaczyć i pracować nad wizerunkiem, w przeciwieństwie do P.Guziała. Ten ostatni w wywiadach, intelektualnie specjalnie się nie wysila.
I mała uwaga… . Nie mieszkam w Warszawie. Niemniej z powodów rodzinnych i zawodowych od ponad dwudziestu lat często w Warszawie bywam. Mogę tylko Warszawiakom zazdrościć rozwoju miasta i chętnie u siebie zobaczyłbym rozkopane inwestycjami miasto. Na tym blogu wspomniałem o HGW bodaj tylko raz i to negatywnie, po nieładnie sformułowanej ocenie J.Kaczyńskiego. A że za dużo podobno obiecywała w wyborach na prezydenta Warszawy. To raczej problem wyborców, bo my wszyscy lubimy jak nam ktoś obiecuje więcej niż może dać. Nie utożsamiam inwestycji i rozwoju miasta z danym prezydentem itd. , bo te są przede wszystkim wynikiem finansowych możliwości miasta, napływu inwestycji i ciężkiej pracy urzędników. Stąd spór o HGW mnie śmieszy i traktuję go jako medialne kuriozum.
Sprawa HGW wywołała temat demokracji i uczestnictwa w niej. Tego typu referenda opierają się na elektoracie negatywnym, który jest relatywnie łatwy do zmobilizowania. Niespecjalnie mi się podoba propozycja premiera i prezydenta by nie iść na referendum. Rozumiem ich, ale przy ocenie pozostanę. To jakby przyznanie się do porażki, że się nie potrafi obronić (czyli zmobilizować elektorat) prezydenta Warszawy ze swoich szeregów. PO proponowałbym raczej merytoryczną obronę HGW niż apelowanie o zbojkotowanie referendum. Zaangażował się też prezydent. Zbieżność jego propozycji dot. referendów z obecnym sporem nie jest może elegancka, ale po inicjatywie P.Guziała faktycznie warto coś zmienić, by ukrócić zabawy polityków za pieniądze podatników.
Inicjatywa P.Guziała była zbyt łakomym kąskiem dla PiS. I ani się P.Guział obejrzał, jak się okazało że dostarczył politycznego paliwa J.Kaczyńkiemu. Trwa tzw. odzyskiwanie miast i takiej okazji jak możliwość odwołania HGW, PiS odpuścić nie mógł. Mam wrażenie że stratedzy PiS wierzą iż przegrana HGW, to może być przełom w sondażach dla PiSu i pogrążenie PO w oczach wyborców. Porażka PO w stolicy? Toż to marzenie. Zresztą porażka czy nie, to bez znaczenia. HGW od rozpoczęcia akcji P.Guziała, stale się w mediach tłumaczy.
Przy tej okazji oglądaliśmy faktyczne oblicze, ale i ostrzeżenie przed polityką historyczną PiSu. Politycy PiS byli już tak pewni tego, iż to oni mają monopol na patriotyzm, interpretację historii, że sięgnęli po wykorzystanie symbolu historycznego w politycznych bojach. I doznali medialnej wpadki z literą W i nawiązaniem do tradycji powstania warszawskiego. Zapewne literę W nadal będą eksploatowali w medialnym wizerunku, ale już bez tak nachalnego nawiązywania do historii Warszawy.
Zupełnie natomiast nie rozumiem, po co ludzie świata kultury i nauki dali się wciągnąć w spór o referendum. Nie dość, ze odwołanie HGW stałe się polem walki PiSu i PO oraz ich elektoratów, to zafundowaliśmy sobie spór niemal kulturowy. To idiotyczne, ale mam wrażenie jakby wszystkie osie sporu politycznego, kulturowego, świata tzw. lemingów i świata Macierewiczów, Kaczyńskich i „niepokornych” mediów przecinały się nad Warszawą. Mogę jeszcze zrozumieć ludzi którzy bronią prawa do referendum lub krytykują GHW bo taki mają generalnie stosunek do rzeczywistości (chociaż są w tej postawie dla mnie śmieszni). Ale co chcą uzyskać przeciwnicy referendów i/lub obrońcy GHW? Nie wiem. Chyba pomylili miejsce, czas i przedmiot sporu.
Ale trzeba przyznać P.Guziałowi, że udało mu się zostać bohaterem sezonu. Do polityki, to on się na pewno nadaje.