W sporze smoleńskim zawiodły media.

przez | 11 października 2013

No trzeba przyznać, że Antoni Macierewicz miał trudny dzień. Wpadka ze zdjęciem to kolejne ośmieszenie jego komisji. Bronił się wprawdzie brawurowo, jak na jego standardy, ale tłumaczeniem z raportem rosyjskiej komisji to już się pogrążył. Warto zebrać jego tłumaczenia z całego dnia i mamy fantastyczny materiał o manipulacji. Jeżeli ktoś miał wątpliwości czy Macierewicz to szaleniec niespełna rozumu czy cynik, to po minionym dniu szala przechyla się na „cynik”. Poziom tłumaczenia i jego kolejne wersje tylko potwierdzają, że był tym kompletnie zaskoczony. I tu przyznam, że i ja również, ale z innego powodu. O ile nie miałem wątpliwości, że materiał dowodowy i teorie Macierewicza są wyssane z palca i tendencyjne, to byłem przekonany że „dowody” na których opiera się jego komisja, są przez nią weryfikowane. Że jak się już manipuluje, to profesjonalnie. No ale cóż…..

Wydawałoby się, że w sporze o prawdę i rozsądek, w końcu zaczyna wygrywać medialnie zespół Millera (ZM), od początku nie powinno być problemu ze wskazaniem kto bardziej stoi na ziemi. Komisja Millera (KM) poprawnie zrobiła swoją robotę. Jej praca jednak nie przebijała się w mediach. Była traktowana jak zdanie w danej sprawie, równorzędne z innymi. Długo ( i chyba nadal) część winy za polaryzacje w społeczeństwie ws wypadku smoleńskiego, media zrzucają na KM. Zarzut jaki najczęściej padał, to że KM nie polemizuje z „ekspertami” Macierewicza. Pozioma zakłamania i cynizmu, jaki przyjął PiS i media prawicowe w sprawie wypadku smoleńskiego skalą chyba zaskoczył nas wszystkich. KM swoje zrobiła. Napisała raport w którym czarno na białym było napisane co się stało. Wydawałoby się iż to powinno było wystarczyć. Oprócz powszechnie dostępnego raportu, media podawały ustalenia KM i nierzadko prezentowały wywiady z jej członkami.

Wpierw twierdzono, że popularność teorii zamachu jest rezultatem pasywnej postawy KM. Ale KM zrobiła co do niej należało i już. Ja również miałem wątpliwości czy członkowie KM mają się pokazywać w mediach w prostackich pyskówkach z „ekspertami” Macierewicza. To do zadań dziennikarzy należało zapoznać się z materiałem KM i punkt po punkcie ośmieszać teorie Macierewicza. W końcu część członków KM uległa medialnej presji i weszła w skład ZM,  którego celem jest upowszechnianie ustaleń KM, polemika z komisją Macierewicza oraz dyspozycyjność (dostępność) dla dziennikarzy. Trzeba przyznać, że ZM jest coraz bardziej skuteczny, czego pomogły zeznania w prokuraturze „ekspertów” Macierewicza i  wpadka ze zdjęciem. Stanowczość i poświęcenie ZM spowodowało, iż część mediów nabrała odwagi i śmielej krytykuje teorie Macierewicza. Tylko, że ZM nie jest od zastępowania mediów. Media popełniły błąd od momentu katastrofy i z kilku powodów.

Spór smoleński niemal natychmiast stał się składnikiem politycznego sporu. PiS i sojusznicy, narzucili takie tempo i poziom sporu, że część publicystów i dziennikarzy po prostu się wystraszyła i wypaczyła pojęcie rzetelnej oceny faktów. Media uciekły w …. zestawianie opinii. Zamiast wyjaśniać i punktować głupstwa Macierewicza, przedstawiano zdanie każdej ze stron. Jedni mówili: był zamach, a drudzy: wypadek z winy ludzi. Nie ma faktów, nic nie musi mieć sensu, a każde podejrzenie wzięte z sufitu ma takie same prawo do bycia zaprezentowanym w mediach jak informacje z raportu KM. Media zapomniały, a raczej udają że nie wiedzą, że przeciętny obywatel nie śledzi informacji o wydarzeniach, a ocenia kto ma rację po tym kto głośniej i ostrzej polemizuje. To wyjaśnia w sporym stopniu sukces Macierewicza w robieniu z ludzi wariatów. Macierewicz zgrabnie wykorzystuje wady szarych ludzi przy akceptacji i pomocy mediów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.