Demokracja negatywna. Warszawskie referednum.

przez | 14 października 2013

Wynik warszawskiego referendum pozornie jednoznaczny, chyba mało komu daje satysfakcję. Komentarze po ogłoszeniu wyników tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziły. Pierwsze pytanie jakie się ciśnie na usta, to: a warto było? To pytanie nie jest kierowane do Hanny Gronkiewicz-Waltz (HGW), ale do polityków, działaczy samorządowych i komentatorów, którzy szukali uzasadnienia dla referendum. To samo pytanie, i to dobitniej, stawiałbym gdyby HGW została odwołana.

W przeciwieństwie do wielu komentatorów uważam, że HGW ma prawo interpretować rezultat referendum jak zwycięstwo. Celem referendum było jej odwołanie i nic z tego nie wyszło. To szereg innych polityków musi się teraz zastanawiać dlaczego ponieśli porażkę. Zwycięstwo GHW nie jest na miarę tych, co to się otwiera szampana. Trzeba było odstawiać cyrk w aktywnością i tłumaczenie się w mediach z tego co się w Warszawie dzieje, jeździć na rowerze i co chwila zakładać kask. I trzeba też  było zachęcać zwolenników HGW i przeciwników politycznej hucpy, do pozostania w domu. Takie zwycięstwo nie daje pełnej satysfakcji z wygranej, bo oparte było od razu na założeniu, że w referendum „przeciw” komuś, HGW i PO nie mają szans na sukces. Ponad 90% biorących udział w referendum powiedziało HGW „nie”. Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę frekwencję, zaledwie czwarta część warszawiaków postanowiła zademonstrować brak akceptacji dla HGW. Co warto też zaznaczyć, z HGW nie poradziła sobie doraźna szeroka koalicja polityczna ze znacznym udziałem PiS. Dla HGW wynik referendum oznacza przeniesienie politycznego starcia o sympatie warszawiaków na przyszły rok, kiedy szansę będą wyrównane. Wtedy rywalizacja będzie bardziej wyrównana.

Piotr Guział (PG) jest wielkim przegranym. Owszem, zaistniał w wielkiej polityce rzucając wyzwanie jednej z czołowych polityczek PO i zmusił do reakcji lidera PO i premiera państwa. Stał się rozpoznawalny. Ale czy akurat o taką „mołojecką” sławę mu chodziło. Wygląda na to , że PG jest lokalnym politykiem z wielkimi ambicjami. Standardowa droga polityczna była chyba dla niego zbyt trudna, długa i nudna. Stąd wymyślił konflikt z HGW. Sam wynik był mu chyba obojętny, bo nawet usunięcie HGW na rok przed końcem kadencji, trudno uznać za sukces. Dość szybko PG dał się ograć politykom z pierwszych stron gazet i dał się sprowadzić do twarzy społecznego protestu. W ostatnich tygodniach przed referendum, na lidera sporu o Warszawę wysunął się Kaczyński z swoim PiSem, wytaczając wszystkie polityczne i historyczne armaty. To było do przewidzenia. Niestety dopiero dzień po referendum pozornie odważny PG ostrożnie zaczął zrzucać winę na PiS. We wcześniejszych wywiadach widać było, że krytyka PiS nie przekracza pewnej granicy.

Czy referendum było świętem demokracji i woli ludu? Jeżeli rozumieć to jako wolność decyzji i pójcie do urn przez tych co mają na to ochotę, to tak. Tylko, że jeżeli weźmie się pod uwagę kto na referendum poszedł i w jakiej licznie, a kto nie, to zaryzykuje twierdzenie, że z demokracją i szacunkiem dla jej werdyktów więcej wspólnego mieli ci co zostali w domu, niż ci co poszli na referendum. Nie poszli na referendum ci, którzy czekali na swój czas, czyli samorządowe wybory. Ci co nie poszli to jest grupa z całą pewnością bardzo zróżnicowana. Ta część która korzysta ze swoich praw wyborczych, po prostu postanowiła uszanować werdykt poprzednich wyborów i nie dała się sprowadzić do roli szabel w starciu gigantów. Znaczna część warszawiaków zauważyła, że wbrew zapewnieniom nie oni tu są podmiotem troski przeciwników HGW.

Smutne we wczorajszym niby-święcie demokracji, było uczestnictwo niemal tylko osób które były przeciw HGW i postanowiły to zademonstrować. Ponad połowa z nich to elektorat PiS. Demokracja i uczestnictwo w wyborach powinno być świętem obywatela który ma wybór. Wczoraj w Warszawie mieliśmy pokaz  demokracji w jej uprymitywnionej postaci. To była demokracja negacji, która nic nie buduje.

Wynik wczorajszego referendum, to w jakimś stopniu zwycięstwo PO i dzień refleksji dla PiS. Szeroka koalicja przeciwników HGW nie była w stanie zmobilizować mieszkańców Warszawy w liczbie zapewniającej zwycięstwo. Dla mnie wynik referendum jest pewnym pocieszeniem, ponieważ pokazuje że obywatele niekoniecznie mają ochotę brać udział w politycznych harcach pod dyktando polityków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.