Kolejny niespełniony przedstawiciel świata nauki.

przez | 28 października 2013

W poczuciu wielkości swojego umysłu Krzysztof Rybiński (ekonomista), w sobotnio-niedzielnej Rzepie dał kolejną próbkę swoich możliwości. To był wręcz milowy krok w jego wykonaniu. Świat ekonomii, w którym się porusza, jest już od pewnego czasu dla niego za mały i za ciasny.  Wygląda na to iż K.Rybiński postawił że czas odkryć przed publicznością swoje przemyślenia spoza świata ekonomii.

Krzysztof Rybiński, to człowiek o ogromnym publicznym ADHD. Tak określam ludzi, którzy za wszelką cenę chcą brylować w mediach i są przekonani o swojej ponadprzeciętności oraz o tym, że świat powinien ich wysłuchać, bo mają coś ważnego do powiedzenia. Niestety większość ludzi z tą przypadłością, w celu zyskania posłuchu i popularności, zaczyna zniżać się do publikowania pod gusta czytelników i słuchaczy.

Do tej pory znaliśmy K.Rybińskiego głównie z tekstów i wypowiedzi zawierających się w świecie ekonomicznym. Większość tekstów Rybińskiego, to banalna krytyka pod pozorami naukowości. Czytelnicy dostają to co chcą, czyli winnymi wszystkich bieżących problemów są politycy UE, rząd Tuska i zepsuci bankowcy. Dzięki temu obywatele czują się rozgrzeszeni, a miłośnicy talentu K.Rybińskiego nie są zmuszani do intelektualnego wysiłku. Bawiło mnie swego czasu czytanie felietonów Rybińskiego o rozmowach z zepsutymi (moralnie!) bankowcami w dobrej knajpie przy kawiorze. Nie znalazłem tam jednak informacji dlaczego K.Rybiński z tymi pogardzanymi przez siebie ludźmi siadał przy stole. Ktoś mu kazał? Jeden z ostatnich felietonów (bodaj w Gazecie Prawnej) poświęcony krytyce finansowania przez banki budownictwa mieszkaniowego to już przykład, że Rybiński od bankowości i znajomości realiów ekonomicznych kraju się oddala. Zresztą wystarczy wejść na blog K.Rybińskiego. Tytuły ociekają sensacyjnością i wykrytymi rzekomo przez Rybińskiego skandalami. To jak dziennik „Fakt” w wydaniu ekonomicznym.

Publiczne ADHD zawiodło K.Rybińskiego do świata polityki. Niestety bez powodzenia. Miał pomóc wpisaniu programu dla PJN. Startował w wyborach do senatu. A ostatnim wyczynem było wystąpienie w ramach ekspertów technicznego premiera Piotra Glińskiego. W tym ostatnim gronie, Rybiński zaprezentował program finansowania rodzin. Program niepoważny z racji kosmicznych wręcz kwot jakie się w nim pojawiły. Następnego dnia po prezentacji, P.Gliński nie nadążał z tłumaczeniem się za swojego eksperta przed kpiącymi z niego dziennikarzami. Niemniej najbardziej intrygujące jest pytanie: jak człowiek o (chyba) wolnorynkowych przekonaniach trafia do zespołu technicznego premiera, który reprezentuje lewicowy ekonomicznie PiS. Ale to już chyba cecha tego typu ludzi (z publicznym ADHD). Im tak naprawdę jest z grubsza obojętne gdzie się podczepią. Najważniejsze by byli na świeczniku.

Jednak K.Rybiński to nie tylko ekonomista. Powoli dawkuje nam swoje przemyślenia na inne tematy. Nie ma w tym nic złego,  o ile ktoś nie wychodzi poza wiedzę jaką posiada i nie przekracza barier dobrego smaku i kultury. Tylko czekałem kiedy Rybiński zacznie ujawniać przemyślenia z innych sfer. Wtedy poznamy jego poglądy obejmujące świat pozaekonomiczny. Obawiałem się że będzie zaskoczenie, ponieważ już kilka razy na swojej stronie lub w publikacjach, K.Rybiński delikatnie sygnalizował poglądy zbliżone do prawicowych. Muszę jednak przyznać, że w sobotniej Rzepie uderzył z przysłowiowej grubej rury i bez ogródek. To po prostu ideologiczny coming out Rybińskiego, a do tego z kiepskim stylu.

Tytuł to „Naukowo o pedofilii”. W tekście Rybiński podaje wyniki krajowych i zagranicznych badań i statystyk policyjnych. Wynika z nich, że między pedofilią a homoseksualizmem wśród mężczyzn jest silna zależność i że znaczna cześć pedofilów „rekrutuje” się spośród homoseksualistów. K.Rybiński jednoznacznie sugeruje zależność, ale sam nie wyprowadza takiego wniosku. „Jestem ekonomistą, a nie psychiatrą, więc nie mogę ocenić wiarygodności tych badań” oraz „Mam nadzieję, że po moim artykule również lekarze zabiorą w tej sprawie głos i albo potwierdzą, albo sfalsyfikują cytowane wyniki badań” pisze Rybiński. Sprytne, prawda? Nie sądziłem, że ten człowiek posunie się tak daleko by zdobyć popularność. W zasadzie teraz to pozostaje mu już tylko pisać, że Polska to niemieckie czy rosyjskie (bez znaczenia) kondominium.

Nie chodzi mi o tzw. poprawność w pisaniu o homoseksualistach. Może taka zależność jest, a może nie. Od ludzi z ekranów i łamów gazet oczekuję tylko odpowiedzialności za słowo, a nie prymitywnego schlebiania niskim gustom. Podam przykład. Czy dlatego ze podobno wśród Romów powszechna jest niechęć do edukacji i – również podobno – skłonność do kradzieży i niepodporządkowywanie się normom społecznym, mamy na całą ich społeczność rozciągnąć niechęć. Nie. Musimy zawsze tłumaczyć ludziom, że to iż 40% a może 80% danej grupy ma brzydkie skłonności, to nie wolno tym obciążać pozostałej części. Na tym polega odpowiedzialność.

Nie sądziłem, że K.Rybiński posunie się tak daleko, by podtrzymać zainteresowanie swoją osobą. Przykre jest to też dlatego, że świadomie wszedł na temat, w którym – jak twierdzi – nie jest kompetentny. Rybiński zachował się tutaj jak J.Kaczyński, który rzucając w przestrzeń medialną zarzuty często zastrzega:  nie mam na to dowodów, ale wydaje się że tak jest.

 K.Rybiński dozując nam powoli swoje poglądy, potwierdza smutną prawdę, że nawet człowiek ze świata nauki skrywa w sobie zaskakujące uprzedzenia i schematy rodem ze średniowiecza. Proces edukacji tego nie zmienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.