Deklaracja Wiary. Inicjatywa Wandy Półtawskiej.

przez | 2 czerwca 2014

W Deklaracji Wiaty zwróciłbym uwagę na dwie kwestie. Pierwsza to sama Deklaracja, jej konsekwencje i ocena. Druga –to Wanda Połtawska i jej przekaz przedstawiający słowa i reakcje papieża Jana Pawła II. Zacznę od końca.

W internecie obok Deklaracji Wiary jest też list Wandy Połtawskiej do lekarzy i studentów medycyny, w którym chce nam przekazać prawdziwie poglądy papieża na naruszenie zasad etyki chrześcijańskiej przez świat lekarzy. Media (głównie niekatolickie) próbują pominąć sam list Połtawskiej. Przyczyną jest pewna niezręczność. Polakom Jan Paweł II jawi się jako dobroduszny i wybaczający ojciec. Taki obraz papieża chcemy sobie utrwalić bo jest dla nas bardzo wygodny. Taki papież nie wzbudza kontrowersji, nie ocenia, nie stygmatyzuje. Tymczasem niewątpliwie Jan Paweł II miał poglądy, a to dlaczego nie akcentował ich ostro w trakcie wizyt w Polsce, pozostanie jego tajemnicą.

List Wandy Połtawskiej to próba zerwania z takim wizerunkiem. W.Połtawska pokazuje papieża jako człowieka rozczarowanego postawą niektórych Polaków i faktem iż w świecie medycyny i moralności niektóre rzeczy mają się coraz gorzej. Była wręcz świadkiem wyrażenia oburzenia, aż do uderzenie pięścią w stół. Wydaje się, iż jej nie przeszkadza iż popularność papieża mogłaby ulec zmniejszeniu.

My wolimy w mediach lukrowany obraz papieża, z czym Wanda Połtawska chyba nie do końca potrafi się pogodzić. Dla niej świat jest czarno-biały i w obszarze moralności nie akceptuje kompromisów. W.Połtawska chce zerwać z obowiązującym i społecznie wygodnym lukrowanym wizerunkiem papieża. Media zaś nie za bardzo wiedzą, co zrobić z treścią listu poza oczywiście samym apelowaniem do podpisania Deklaracji Wiary. Obawiam się, że i Kościół nie nalega na nagłośnienie wyrażonej opinii papieża wg przekazu Połtawskiej. Bo i Kościół słusznie się obawia, że wtedy część Polaków nabrałaby nieco dystansu do papieża.

Deklaracja Wiary.

Przeważają we mnie krytyczne odczucia do jego treści i samej inicjatywy. Do samej treści Deklaracji można podejść na dwa sposoby. Deklaracja mimo iż dotyczy formalnie płciowości i płodności ludzkiej, to jest w gruncie rzeczy dokumentem niezwykle ogólnym. Każdy z podpisujących widzi w nim zapewne to co chce i to co jest mu wygodne. Potencjalny pacjent nie znajdzie tam informacji ani wskazówek jakich zabiegów i sposobów leczenia lekarze-sygnatariusze będą dokonywać i  stosować , a jakich nie. Matka w ciąży czy chory na HIV może nabrać pewnych wątpliwości. Podobnie pary mające problemy z poczęciem dziecka.

Mam też wrażenie, że inicjatorzy, w tym i W.Połtawska, świadomie unikali większej precyzji, by nie szokować.  A może, inicjatorzy i sygnatariusze sami nie wiedzą dokładnie o co im chodzi i dla własnej wygody wolą uniknąć precyzowania. Deklaracja Wiary pełni więc chyba rolę aktu wiary w wydaniu lekarskim, niż dokumentu kierunkowego. Autorzy Deklaracji chyba sami niezbyt poważnie traktują jej tekst. Potwierdzeniem może być dość archaiczny religijny język w jakim jest napisana. Gdyby literalnie podejść do tekstu Deklaracji, to rola lekarza onkologa sprowadziłaby się do, co najwyżej, zalecania modlitwy jako formy leczenia, a porody odbywałyby się tylko drogą naturalną.

Jest w tekście Deklaracji kilka sformułowań, które budzą kontrowersje. Deklaracja wskazuje iż prawo boskie jest ponad ludzkim. Problem w tym, że NFZ kieruje się w kontraktach i zasadach leczenia prawem ludzkim. Lekarze domagają się w Deklaracji poszanowania swoich przekonań. Oczekiwania można by jednak odwrócić i przypomnieć, że pacjenci chcą być skutecznie leczeni i mają prawo oczekiwać zeprezentowania pełni dorobku nauk medycznych, a nie tylko tych które dany lekarz uzna za stosowne ze względów światopoglądowych.

Pojawia się kwestia jawności. Z jednej strony lekarze z dumą wprowadzają swoje nazwiska na listę sygnatariuszy Deklaracji, ale gdy pojawia się kwestia uczciwego informowania pacjentów w szpitalach z jakim lekarzem mają do czynienia, to pojawiają się protesty i zarzuty o ujawniania przekonań.

Problem nie jest taki błahy. Jak teraz ma się czuć kobieta w ciąży, której lekarz nie zaleci (gdy zaistnieje taka konieczność i ryzyko) dokładnych badań płodu ze względu na własne przekonania i nawet o tym nie poinformuje pacjentki, że powinna takie badania przejść? Moim zdaniem lekarze powinni o tym uczciwie informować i nie kryć się za prawem do utrzymania w tajemnicy swojego światopoglądu.

Lekarze podpisujący Deklarację mają odwagę powiedzieć A i okazać to w Częstochowie. Zbrakło im odwagi do powiedzenia B, czyli uczciwego powiedzenia co to oznacza dla ich klientów. Lekarze mają prawo do swoich poglądów, ale pacjenci mają prawo do dostępu do całego dorobku wiedzy medycznej.

Deklaracja wywołuje szereg pytań, na które jej sygnatariusze nie chcą niestety odpowiadać. A to właśnie te odpowiedzi i uczciwe informowanie na drzwiach gabinetu są aktem odwagi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.