Ledwo z pierwszych stron mediów zszedł temat Deklaracji Wiary, a życie dopisało kolejny, niezwykle dramatyczny, odcinek. Wcześniej czy później media i tak nagłośniłyby taki przypadek, bo to co dalej napiszę wcześniej czy później zdarzyć się musiało. W dużym skrócie, prof. Chazan ze szpitala im. Św. Rodziny skorzystał z klauzuli sumienia i nie dokonał zabiegu aborcji ani nie wskazał pacjentce gdzie taki zabieg może przeprowadzić. W dochodzących do mediów relacji wynika, że procedura ustalania i potwierdzana uszkadzania płodu była przeciągana, a sama pacjentka chyba nie zdawała sobie sprawy, że prof. Chazan nie przedstawi jej pełni praw jakimi dysponuje ani tego czego może od NFZ oczekiwać.
Badania wykazały, że dziecko jakie kobieta nosi jest na tyle ciężko uszkodzone, iż nie ma szans na przeżycie. Skala potwierdzonych wad dziecka oraz wątłe szanse na przeżycie nie budzą większych wątpliwości nawet u obrońców profesora. Scenariusz jest taki: kobieta w ciąży ma donosić dziecko, zdając sobie sprawę, że dziecko nie ma szans na przeżycie w powodu skali nieuleczalnych uszkodzeń. Następnie będzie patrzeć jak dziecko się rodzi i jak umiera po krótszej czy dłuższej wegetacji.
Nawet jeśli obecna wersja doniesień medialnych jest niepełna lub trochę wykrzywiona, to krótki wywiad z prof. Chazanem pokazany przez TVN24 nie pozostawia żadnych wątpliwości co do jego poglądów na przypadki jak opisane powyżej.
Sprawa jest poważna, bynajmniej nie dlatego że akurat nagłośniły ją media. Podejrzewam, że z klauzuli sumienia skorzystał już w taki sposób niejeden lekarz w Polsce. Po akcji Wandy Półtawskiej i przypadku prof. Chazana, premier i minister zdrowia nie mogą już milczeć.
Tu nie chodzi bynajmniej o światopogląd lekarzy, ale o jego „praktykowanie” wobec otoczenia, czyli pacjentów. Lekarze tacy jak prof. Chazan postawili kilka trudnych moralnie, etycznie oraz światopoglądowo pytań, na które odpowiedzieć musi państwo. I nie ma co pytać lekarzy korzystających z klauzuli sumienia czy podpisujących Deklaracje Wiary, bo oni odpowiedzi nie udzielą i tak będą trwać przy swoim.
Prof. Chazan uważa że obowiązuje go prawo naturalne, etyka chrześcijańska itd. W hierarchii praw, stawia je powyżej prawa państwowego i …. światopoglądu pacjentów. Światopogląd pacjentów mało go interesuje, m.in. dlatego że pacjenci są u niego petentami. To mu daje spora przewagę w przypadkach jak opisany przez tygodnik Wprost. Tym bardziej, że wie iż traktują go jak autorytet i (chyba) wierzą że przedstawi im przynajmniej całą dostępną paletę usług do jakich pacjenci mają formalnie dostęp płacąc składki na NFZ.
Profesor do tego stopnia jest przekonany o wyższości własnego światopoglądu nad innymi (w tym pacjentów) że sam za rodziców dziecka podjął decyzję o dalszym przebiegu wypadków. Decyzja jest wyjątkowo okrutna, szczególnie dla matki dziecka. Czy lekarz ma do tego prawo? Furtką dla lekarzy takich jak on jest klauzula sumienia, którzy leczą pacjentów m.in. za publiczne (podatników) pieniądze. Warunkiem zaś, jest – tzn. powinna być moim zdaniem – uczciwość w diagnozie i wskazanie (np. przez szpital jeśli lekarz odmawia) innego ośrodka, wykonującego zabiegi/usługi, których dany lekarz odmawia.
Powstaje w opisywanym przypadku pytanie o etykę lekarską czy ludzką w ogóle. Profesor i nikt inny nie są w stanie dziecka uratować. W tej konkretnej sprawie – wierząc mediom – wybór był następujący: aborcja lub i tak śmierć, ale okrutniejsza dla dziecka i rodziców. Tylko, że to nie wybór, ale okrucieństwo. Prof. Chazan ma dość komfortową sytuację, bo to nie on będzie doznawał cierpień.
Co ciekawe, profesor nie widzi nieuczciwości w swoim postępowaniu. Dla mnie nieetyczne w postępowaniu profesora jest przekonanie, że jego światopogląd jest lepszy i ponad wszystkim, i że ma prawo oszukiwać pacjentów. Ponieważ brak pełnej i rzetelnej informacji jest moim zdaniem oszustwem wobec pacjentów. Kolejnym nieetycznym postępowaniem jest brak wyraźnej i łatwo dostępnej informacji dla pacjentów z kim maja do czynienia i na jakie ryzyka pacjent się wystawia. Pacjentka prof. Chazana chyba sobie tego w pełni nie uświadamiała.
Nie ukrywam, że gdybym decydował się z żoną na kolejne dziecko, to uważam że mam prawo do pełnej informacji z jakim (o jakich przekonaniach) lekarzem mam do czynienia. To kolejny problem, bo lekarze o poglądach jak prof. Chazan, uważają iż należy im się prawo do zachowania w tajemnicy swojego światopoglądu. Kryje się w tym bardzo przyziemna kwestia pracy, prestiżu i godziwych wynagrodzeń. Tu lekarze pokroju prof. Chazana i on sam wątpliwości nie mają. Jak widać, moralność schodzi na dalszy plan gdy rozmowa dotyczy wynagrodzeń. Pełna i otwarta deklaracja przez lekarzy swojego światopoglądu może powodować utratę części pacjentów i prestiżowych posad.
To nie koniec pytań, na które trzeba znaleźć odpowiedź. Czy prof. Chazan i jemu podobni mają prawo dezinformować pacjentów w przypadku wizyt opłacanych za środki z NFZ i czy mają prawo krzewić własny światopogląd wśród nieświadomych potencjalnych zagrożeń pacjentek w publicznych placówkach?
To już starcie światopoglądów w obszarze usług publicznych, gdzie konsekwencje ponoszą pacjenci o przekonaniach niekoniecznie zbieżnych z przekonaniami prof. Chazana.