Wczoraj przy okazji głosowania nad votum nieufności dla szefa MSW, W.Pawlak zażądał odłożenie głosowania do 22 lipca. Powodem miało być przeszukanie w biurach poselskich i mieszkaniu posła Jana Burego rozpoczęte 10 lipca. Według W.Pawlaka jest prawdopodobne, że CBA na zlecenie polityków PO i B.Sienkiewicza, dokonało demonstracji siły by zniechęcić polityków PSL do głosowania przeciwko ministrom rządu z PO. Odłożenie głosowania do 22 lipca miałoby dać czas na sprawdzenie czy aby ba pewno działania CBA i ich zbieżność z głosowaniem są zupełnie przypadkowe.
Nie wiem co było celem W.Pawlaka: obrona PSL przed potencjalnym szantażem politycznym silniejszego partnera czy przypomnienie o sobie. Cokolwiek to było, to na pewno nie wyszło. No może poza faktem, że spór w łonie PSL został nagłośniony przez media no i sam W.Pawlak, którego widziała cała Polska.
Faktycznie zbieżność akcji CBA może budzić podejrzenia. Z drugiej jednak strony niedopuszczalne jest, by polityk partii której to dotknęło sugerował iż akcje CBA i organów podobnych należy przeprowadzać w terminach innych niż ważne politycznie głosowania w sejmie, bo ma taki czy inny dyskomfort. Politycy w takich przypadkach powinni zacisnąć żeby i wykazać ogromną pokorę. Słowa W.Pawlaka zachęciły kilku polityków z innych partii do wyrażenia podobnego zdania. Gdyby zrobić jak sugeruje W.Pawlak, to CBA musiałaby śledzić kalendarz posiedzeń sejmowych (i nie tylko), ważność spraw i nastroje wśród polityków, by uniknąć posądzeń.
Ale załóżmy, że sejm posiedzenie przesuwa. I co? Szef CBA czy MSW tłumaczy się przed W.Pawlakiem ze swojej akcji, a w przyszłości zabiega o polityczną zgodę na jej przeprowadzenie? A jeżeli CBA faktycznie ma tylko podejrzenia, to politycy orzekają czy zasadne czy nie? To nonsens. To by doprowadziło do paraliżu kontroli polityków. Z dwojga złego wolę przypadkową czy nie zbieżność niż utrudnianie kontroli polityków przez ich partie i liderów.
W.Pawlak niezbyt rozsądnie wybrał moment i formę zaprezentowania siebie jako lidera o silnej osobowości, który broni partii przed upokorzeniem. Przede wszystkim upublicznił spór w niezbyt fortunnej dla partii sprawie i równie niefortunnie wybrał przedmiot sporu. Na dodatek przegrał, bo z grona kilku osób które na spotkaniu klubu miały podobne jak on zdanie, i tak tylko on ostatecznie wyłamał się z dyscypliny klubowej.
Nie wiem po co to hamletyzowanie Pawlaka. PSL został postawiony przez silniejszego koalicjanta i życie (afera taśmowa) w bardzo niezręcznej sytuacji. B.Sienkiewicz fatycznie powinien odejść, ale z drugiej strony trudno się zgodzić by ktoś tajemniczy (dysponent nagrań), bawił się w kontrolowany kryzys władz państwa. Demonstracyjne odejście z koalicji też nie wchodzi w rachubę, bo PSL może na tym więcej stracić niż zyskać. Tak więc wykorzystanie głosowania nad votum nieufności chyba W.Pawlakowi trochę nie wyszło. Jego wstrzymanie się od głosu, to też niezbyt wielki akt odwagi. Raczej dość połowiczny. Widać, że nie tyle chodziło o dylemat odwołać czy nie B.Sienkiewicza, ale by zaistnieć i pokazać ze W.Pawlak to wciąż polityk z ambicjami.