Polakom dogodzić jest trudno. Hecę ze staniem na A1 zaczął bodaj TVN24. Brakowało ostrego tematu, więc TVN24 wypromował na początku sierpnia problem z autostradami. Dlaczego akurat ten temat? Nie wiem. Może dlatego że nie było żadnego fajnego wypadku z kilkorgiem zabitych. A może dlatego że politycy rozjechali się na wakacje, więc było nudno. A ludzi przed ekranem przytrzymać czymś trzeba. A nic tak nie trzyma jak narzekanie na polityków. Trzeba jednak przyznać, że stacji TVN24 udało się wykreować temat, który sięgnął szczytów władzy.
Problem jest (tzn. był) taki, że ludzie stoją na bramkach jadąc z lub nad morze. Stali podobno 30 minut lub nawet godzinę. Nie wzruszyło mnie to specjalnie. Między innymi dlatego, że w połowie lipca jadąc z aglomeracji śląskiej do Warszawy, stałem tyle samo w korku przy wyjeździe z Częstochowy i nie będę się premierowi skarżył. Powodem były m.in. prace budowlane . Korki zresztą nie są nowością. W tym i te na bramkach w okresie wakacyjnym. Afera wybuchła teraz, ponieważ dopiero teraz stacja TVN24 wpadła na pomysł by to wylansować. Nie zmienia to oczywiście faktu, że tysiące ludzi traciło czas na bramkach. Premier postanowił zrobić ludziom dobrze i nakazał na A1 bramki otworzyć w weekendy, kiedy przypada największy ruch turystyczny.
Koszt rządowego prezentu oszacowano na 20 mln zł (kwota utraconych wpływów). Korzyścią zaś było zadowolenie kilkuset tysięcy przejeżdżających. Nie ma co ukrywać, że decyzja była w pewnym stopniu populistyczna i dyskusyjna, ale w końcu jakaś być musiała skoro oburzenie przybrało rozmiar narodowy. Odpowiedź w stylu min. Bieńkowskiej (jak słynne: sorry, taki mamy klimat) nie wchodziła w rachubę. Premier więc postanowił coś zrobić by pomóc udręczonym Polakom.
Następnego dnia po decyzji krytyka obróciła się o 180 stopni. No nie dogodzisz Polakowi. Posypały się gromy, że jedni mają przejazd za darmo a inni (inne płatne autostrady) nie, że to strata dla budżetu, że populizm i podlizywanie się elektoratowi, że trzeba zmienić system opłat za korzystanie z autostrad. I tak dalej bez końca. No ale skoro strata dla budżetu, to chyba dobrze że ograniczono się do jednej autostrady, prawda? Systemu opłat z dnia na dzień też się nie zmienia. Zresztą systemy winietowe czy typu viatoll, też mają swoje wady. Decyzja, by mieć jakikolwiek sens (wakacyjne korki), musiała być podjęta niemal z dnia na dzień, bez wielodniowych czy tygodniowych konsultacji.
Decyzja była taka, jaka była możliwa w tak krótkim terminie. Biorąc pod uwagę reakcje na nią, można odnieść wrażenie że premier nic nie powinien był zrobić. Bo tu chyba nie o rozwiązanie problemu chodziło, tylko o wieczne polskie narzekanie.