Niemal każda wizyta Polańskiego w kraju czy jego głośne zaistnienie w mediach z okazji takiego czy innego wydarzenia artystyczne, wywołuje moralne dyskusje o seksualnym wykorzystaniu 13-letniej Samanthy Gailey 37 lat temu. Tak niechybnie musiałoby być i teraz.
Jak zwykle wybuchły spory i rywalizacje o to kto słuszniej oceni czyn Polańskiego sprzed lat i jego ucieczkę przed wymiarem sprawiedliwości. Kto jest lepszym sędzią. Kto potrafi sprawiedliwie i na zimno ocenić Polańskiego . Kto jest bezkompromisowy i nie ulega sławie polskiego reżysera.
Faktycznie można się zgodzić z zarzutem, że świat artystyczny i tzw. postępowy, środowisko Wyborczej itd. itd. łatwo wybaczyło Polańskiemu i niechętnie wraca do sprawy, sugerując że on już karę poniósł. Że tym co potem stworzył zasłużył na wybaczenie itd.
Nie ukrywam, że i ja mam problem z oceną faceta. Bynajmniej nie dlatego, że jestem czytelnikiem Wyborczej i postępuję wg rytuałów tego środowiska. I wcale nie chodzi o to, że facet jest znany i bogaty. Na szczęście nie aspiruję do najwyższych stanowisk w państwowym aparacie prawnym, więc nie stoją przed dylematem wydać Polańskiego Amerykanom czy nie. Jak postanowimy go złapać i wydać Amerykanom, na pewno nie będę protestował.
Niestety jesteśmy w czasie i miejscu w jakim jesteśmy i nic tego nie zmieni. Po 37 latach wiemy że miało miejsce wykorzystanie seksualne nieletniej i że życie Polańskiego trwało dalej, zmieniając co nieco ocenę jego czynu po latach czy raczej wymiaru kary.
By ocenić czyn Polańskiego warto poznać jego okoliczności. Zaznaczam, że to co dalej napiszę nie zmienia faktu iż wykorzystał on nieletnią. Obecnie nawet w naszych mediach co niektórzy łatwo używają na określenie Polańskiego słowo pedofil. Zaleciłbym co bardziej bezkompromisowych moralnym sędziom, zapoznanie się z pojęciami pedofilia i popełnianiem czynów pedofilnych, bo to nie to samo. Ponadto po analizie definicji dla pedofilii, czynów pedofilnych itd. itp. (mam na myśli m.in. dolną granicę wiekową osób z którą dorosły uprawia seks) Polański niekoniecznie podlega nawet temu ostatniemu określeniu. To co wiemy na pewno, to musiał być świadomy młodego wieku dziewczyny i raczej miał wiedzę, że współżycie z tak młodą osobą jest karane lub przynajmniej kulturowo napiętnowane w całym normalnym świecie.
By wejść w szczegóły spawy sprzed 37 lat być może wystarczy przeczytać zeznania Samanthy Gailey z tamtego okresu. Wydaje mi się, że można je przyjąć jako względnie wiarygodne na potrzeby naszej moralnej gimnastyki w Polsce. Trzeba jednak pamiętać, że nie było świadków i w ocenie najbardziej intymnej (i dramatycznej) części spotkania, musimy polegać na zeznaniach jego uczestników.
W dużym skrócie, zaryzykuje teorie, że dla R.Polańskiego młoda atrakcyjna kobieta wydawała się łatwą zdobyczą, przy niemal zerowym ryzyku przykrych konsekwencji. Samanta natomiast nie była bynajmniej przypadkową niewinną dziewczyną porwaną z lekcji religii. Byłą młodziutką osobą, która bez skrupułów wybrała się z mocno starszym od niej facetem na …sesję zdjęciową. W jej zeznaniach uderza łatwość z jaką wybrała się na tzw. sesję samotnie z Polańskim. Łatwość z jaką pozbyła się części odzieży i korzystała z alkoholu. Kiedy Polański – wg jej zeznań – przestał ukrywać, że oczekuje czegoś więcej, Samantha straciła poczucie bezpieczeństwa i nie chciała brać udziału w tym co stało się później. Niestety jej zeznania, co do stanu w jakim się znajdowała (strach, emocje, alkohol i środki odurzające) wydają się dość niespójne i chwilami sprzeczne.
Polański wg Samanthy dopiął swego, ale sprawa wyszła na jaw i zrobił się z tego nieprawdopodobny skandal. Polański – co warto podkreślić – początkowo nie uchylał się od kontaktów z wymiarem sprawiedliwości. Kiedy jednak zaczął się obawiać potężnej kary, podjął decyzję o ucieczce.
Minęło 37 lat, i chyba mało kto ma wątpliwości czy Polański powinien być wtedy ukarany. Jednak te 37 lat upłynęło i on się postarzał, sporo zrobił dla kultury filmowej oraz – jakby na to nie patrzeć -poniósł karę w postaci życia w lęku przez wydaniem go USA i ciągłego wypominani mu seksualnego ekscesu z lat 70 tych oraz przypinania łatki pedofila. Kto wie, czy gdyby wtedy trafił na długoletnie więzienie wypadł z branży, nie powstałby na przykład film Pianista.
Powtarzam, nie jest moim celem go rozgrzeszać. Zrobił co zrobił, ale być może poniósł już za to karę i wałkowanie tego tematu wydaje się trochę jałowe. W ocenie przestępców w końcu bierze się pod uwagę skruchę i późniejszą postawę. Oczywiście to tylko dywagacje moralne, nie mające większego związku ze stanem prawnym.
Dzisiejsze popisy moralne krytyków Polańskiego zdają się nie tyle dotyczyć samego Polańskiego, co służyć prezentacji własnej rzekomo bezkompromisowej moralności jego krytyków. Mnie jednak zaciekawia to, że krytycy czynu Polańskiego sprzed 37 lat nie wychodzą poza zadeklarowanie potępienia. Jakoś tak brakuje tu kolejnego kroku, czyli nagłośnione medialnie podpisywanie list protestacyjnych do władz, deklaracji oburzonych polityków PiS że po przejęcie przez nich władzy, Polański będzie wydany USA, protestów aktywistów prawicowych i Radia Maryja. Zresztą protest w wydaniu prawicowym wygląda o tyle komicznie, że politycy i publicyści prawicowi starają się nie nagłaśniać ewidentnej pedofilii kilku duchownych. Przy ekscesach z Dominikany, sprawa Polańskiego to przysłowiowy pikuś.